Nowa limuzyna Władimira Putina. Ładna?

Zgodnie z naszymi przypuszczeniami zaprzysiężenie Władimira Putina na prezydenta Federacji Rosyjskiej stało się dniem debiutu nowej limuzyny "władcy Rosji".

7 maja na Kremlu Władimir Putin, już po raz czwarty, składał swoją prezydencką przysięgę. Uroczystość w całości odbyła się w dawnej siedzibie carów. 300-metrową podróży do Wielkiego Pałacu Kremlowskiego Putin odbył na tylnym siedzeniu nowej, stworzonej w Rosji, prezydenckiej limuzyny.

Zbudowanie następcy legendarnych już Ziłów było osobistą ambicją Putina. Ogromne limuzyny wożące głowy Związku Radzieckiego trafiły "na kołki" wkrótce po przejęciu władzy przez Borysa Jelcyna. Wówczas w kremlowskich garażach pojawiły się pierwsze opancerzone Mercedesy klasy S (W140). Marka spod znaku trójramiennej gwiazdy na długo opanowała moskiewskie ulice. Sam Putin przez lata najczęściej korzystał z opancerzonych Mercedesów w wersji Pullman.

Reklama

Stworzenie luksusowych limuzyn "made in Russia" było jednym z elementów odbudowania mocarstwowego wizerunku naszych wschodnich sąsiadów. Jeszcze w 2011 roku podjęto próbę wskrzeszenia Ziła, który od lat zajmował się już wyłącznie budową pojazdów użytkowych. Powstał wówczas, bazujący na starym modelu 41074, prototyp nowej serii limuzyn. Przestarzałe auto nie przypadło jednak do gustu władzom Rosji. Kulisy powstawania pojazdu w postsowieckich realiach (zrujnowana fabryka, pracownicy "ściągani" z emerytury, koty skaczące po prototypach...) świetnie obrazuje dokumentalny film "Posledniy limuzyn" (Ostatnia Limuzyna) z 2014 roku (szczerze polecamy!).

Nieudana próba wskrzeszenia Ziła zaowocowała opracowaniem nowych wytycznych w ramach zupełnie nowego projektu o nazwie "Orszak" (na zachodzie znany jako Kortezh). Jego opiekunem został minister handlu Denis Manturov. Słabość Manturova do Porsche (prywatnie właściciel modeli Cayenne i 911) miała ponoć zaowocować wybraniem tej właśnie marki, jako "partnera strategicznego". Do prac nad pojazdami zaprzęgnięto też lokalne firmy (m.in. rosyjski Automotive Institute, Russo Bałt, GAZ, KAMAZ i UAZ).

Finansowany z państwowych pieniędzy projekt pochłonąć miał ponad 12 mld rubli (ponad 191 mln dolarów). Oprócz reprezentacyjnej limuzyny dla Putina, w ramach "Orszaku", powstać też miały "krótka" wersja sedana, specjalne minibusy i suvy przystosowane do wymagań stawianych przez służby bezpieczeństwa.

Na osłonie chłodnicy nowej limuzyny znalazł się napis "Aurus". Ma to być nowa marka stworzona z połączenia łacińskiego słowa "aurum" (złoto) ze słowem Rosja.

Oficjalne dane dotyczące pojazdu okryte są tajemnicą. Lokalne media donoszą jednak, że limuzyna mierzy 6,62 m długości, 2 m szerokości i aż 1,695 m wysokości. Źródłem napędu ma być opracowany przez Porsche benzynowy silnik V8 o pojemności 4,4 litra i mocy 598 KM. Inne dane mówią też o 850-konnym silniku V12. Biorąc jednak pod uwagę zaangażowanie niemieckiego producenta i fakt, że silnik posłużyć ma również do napędu mniejszych pojazdów, taki scenariusz wydaje się skrajnie mało prawdopodobny.

Śmiało można więc zakładać, że mamy do czynienia z wariacją na temat produkowanych przez Porsche, podwójnie doładowanych, jednostek V8 o pojemności 4,0 l. Ich najmocniejsze wcielenie, stosowane w Panamerze Turbo S E-Hybrid, generuje 550 KM. Osiągnięcie niespełna 600 KM przy, zapewniającej wyższy moment obrotowy, pojemności 4,4 l wydaje się więc jak najbardziej prawdopodobne.

Rosjanie milczą na temat odporności balistycznej Aurusa. Masa własna - 6,1 tony - jest jednak zauważalnie mniejsza, niż w przypadku prezydenckiej limuzyny Donalda Trumpa. "Bestia", czyli wyprodukowana jeszcze dla Baracka Obamy limuzyna prezydenta USA, waży ponad 8 ton. Jej konstruktorzy z dumą podkreślają, że brali pod uwagę nawet najbardziej nieprawdopodobny scenariusz, jak np. trafienie w dach... niewielkiego meteorytu.

W tym miejscu warto dodać, że Donald Trump również przesiądzie się wkrótce na nowy "car force one". Niedawno przedstawiciele Cadillaca (firma wyprodukowała wszystkie limuzyny prezydentów USA od 1993 roku) poinformowali, że nowy pojazd został już przekazany Secret Service.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy