Normy spalin uderzą w polskie firmy transportowe

By sprostać wydatkom na mniej zanieczyszczające atmosferę pojazdy, konieczna będzie konsolidacja - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".

article cover
Wojciech StróżykReporter

"DGP" przypomina, że zgodnie z regulacjami unijnymi w 2030 r. samochody rejestrowane w UE będą musiały emitować o prawie jedną trzecią mniej dwutlenku węgla niż te, które będą trafiać na drogi w 2021 r. Jednym z efektów tego - twierdzi "Dziennik" - będzie znaczna podwyżka cen aut z silnikiem spalinowym.

Przyznaje, że tego obawia się polski transport, czyli branża odpowiadająca za ok. 6 proc. naszego produktu krajowego brutto. "Zdaniem jej przedstawicieli obostrzenia przełożą się na niemożność wymiany floty przez drobnych przedsiębiorców stanowiących dziś o sile rodzimego sektora" - czytamy w "DGP".

"Analizy potwierdzają, że zdolność finansowa polskich firm transportowych obecnie drastycznie spada - mówi "DGP" Maciej Wroński, prezes organizacji Transport i Logistyka Polska zrzeszającej pracodawców transportowo-logistycznych.

"Dziennik Gazeta Prawna" przywołuje też szacunki, z których wynika, że spośród 36 tys. działających dziś polskich przewoźników, zaledwie ok. 120-150 dysponuje flotą przekraczającą 100 pojazdów. Ponad 90 proc. ma zaś pięć-dziewięć samochodów.

"Wdrożenie nowych technologii zawsze jest drogie. Nie można się spodziewać, że rodzinne firmy podołają tym wydatkom. Trudno dziś wyobrazić sobie ich inwestycje w ekologiczny tabor, a za jakiś czas innego nie będzie. Większe koszty inwestycyjne spowodują, że możemy oddać rynek bogatszym firmom z Niemiec czy Francji. Im łatwiej jest uzyskać kredyty na wymianę floty" - dodaje Wroński.

Dlatego - jak podkreśla "DGP" - branża będzie musiała przejść ewolucję - zwiększyć swój potencjał poprzez konsolidację, bliższą współpracę między firmami rodzinnymi czy tworzenie grup zakupowych.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas