Niemiecki rząd zniesie zakaz wjazdu diesli do miast?

Pogoń za zmniejszeniem zanieczyszczenia w niemieckich miastach nie idzie najlepiej, a do tego rozsierdziła wyborców, którzy, mimo wszystko, chcieliby nadal jeździć swoimi samochodami.

Wszystko zaczęło się w lutym tego roku, kiedy Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku uznał, że lokalne władze mają możliwość wprowadzania zakazu wjazdu do centrów miast przez samochody z silnikami Diesla, które nie spełniają normy Euro 6 lub wyższej. Na taki ruch zdecydował się Hamburg, ale inne niemieckie miasta nie kwapiły się do tego.

Po pewnym czasie zaczęły jednak pojawiać się wyroki sądów, które nakazywały kolejnym miastom zmniejszenie poziomu zanieczyszczenia i wprowadzenie zakazu wjazdu dla diesli. Tak się stało w przypadku Stuttgartu, Frankfurtu oraz Berlina, a ostatni taki wyrok zapadł w sprawie Mainz.

Reklama

Jak nietrudno się domyślić, te decyzje spowodowały protesty ze strony właścicieli samochodów z silnikami wysokoprężnymi, którzy nadal chcieliby móc z nich swobodnie korzystać (norma Euro 5 obowiązywała do 2014 roku, więc mówimy tu o całkiem młodych autach). Jest to problem między innymi dla gabinetu Angeli Merkel, szczególnie teraz czułego na nastroje wyborców.

Propozycja nowego rozporządzenia ma zostać przedstawiona 7 listopada. Jak powiedział rzecznik kanclerz, Steffen Seibert, rząd będzie chciał znaleźć złoty środek - kontynuować ograniczanie zanieczyszczenia powietrza, ale nie utrudniać życia kierowcom. Mogłoby to polegać na wstrzymaniu się od wprowadzenia zakazu, jeśli normy przekroczone są tylko w niewielkim stopniu.

Może to być jednak o tyle problematyczne, że Niemcy są na czarnej liście państw unijnych, które nie przestrzegają norm czystości powietrza. Przykładowo 65 miast nie spełnia normy dotyczącej tlenków azotu, wynoszącej 40 mg/m2. Złagodzenie przepisów dotyczących zakazu wjazdu diesli do centrów miast może więc nie spodobać się Brukseli.

Częściowym rozwiązaniem problemu może być zapowiadana przez Volkswagena i rząd niemiecki akcja dofinansowania do zakupu nowego auta po zezłomowaniu starego. Pojawił się także pomysł dostosowywania samochodów spełniających normę Euro 5, na Euro 6. Większość kosztów takiej przeróbki (3 tys. euro) miałby pokryć sam Volkswagen. To może jednak rozwiązać problem tylko częściowo - szacuje się, że z 5,5 mln aut zgodnych z Euro 5, tylko 2,2 mln da się dostosować do Euro 6.

MD


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama