Niemcy. Wrogość i nienawiść wobec obcych. Tymczasem kierowca autobusu...

Niemieckie władze nie radzą sobie z problemem uchodźców, których liczba może w tym roku przekroczyć 600 tysięcy. Rozczarowani nieskutecznością instytucji rządowych obywatele coraz częściej pomagają uciekinierom na własną rękę, nie oglądając się na państwo.

Kierowca miejskiego autobusu z Erlangen, Sven Latteyer, do dziś nie może zrozumieć, dlaczego z dnia na dzień stał się bohaterem wychwalanym pod niebiosa przez niemieckie i zagraniczne media i portale społecznościowe.

Gdy kilka dni temu do jego pojazdu wsiadło 15 azylantów, Latteyer poczuł, że powinien powiedzieć im coś miłego. "Miałem wrażenie, że nie wiedzie im się zbyt dobrze, że czują się źle w tym zapewne pięknym, lecz obcym dla nich kraju" - tłumaczy kierowca.

Latteyer sięgnął po mikrofon i posługując się szkolną angielszczyzną powiedział: "Welcome to Germany, welcome to my country. Have a nice day". 

Reklama

Mężczyzna uznał za oczywiste, że pasażerowie skwitowali jego spontaniczną wypowiedź oklaskami. Jednak fala pochwał, jaka przetoczyła się przez media, zaskoczyła go. Naprawdę zdumiał się jednak dopiero wtedy, gdy zobaczył, że Claus Kleber, dziennikarz prowadzący główne wydanie wiadomości w telewizji publicznej ZDF, mówiąc o zdarzeniu z jego udziałem, ma "wilgotne oczy". "Nie mogę w to uwierzyć" - powtarza zdumiony kierowca.

Największa opiniotwórcza gazeta niemiecka "Sueddeutsche Zeitung" napisała, komentując reakcje na postawę Latteyera, że zwyczajny przyjazny gest wobec obcokrajowców mógł stać się sensacją, ponieważ w Niemczech panuje wrogość i nienawiść wobec obcych. "Taka jest prawda: kilka miłych słów pod adresem uchodźców działa jak wybawienie tylko tam, gdzie dominują małostkowość, zło i podłość" - podkreśla komentator "SZ" Sebastian Gierke, ostrzegając, że w niemieckim społeczeństwie można zauważyć "postępującą znieczulicę".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy