Niebezpieczna jazda pod prąd

​Coraz większym problemem na włoskich szosach i autostradach jest jazda pod prąd. W pierwszym półroczu odnotowano już 170 takich przypadków; co dziesiąty zakończył się śmiertelnym wypadkiem.

Czołowe zderzenia na drogach szybkiego ruchu zwykle kończą się tragicznie
Czołowe zderzenia na drogach szybkiego ruchu zwykle kończą się tragiczniePAP/EPA

Policja drogowa zaczyna być bezradna. Jej patrole nie są w stanie upilnować całej sieci włoskich autostrad - jej całkowita długość wynosi blisko sześć tysięcy kilometrów. Najczęściej właśnie tam dochodzi do przypadków jazdy pod prąd.

Kiedy robią to osoby w podeszłym wieku, przyczyną jest nieuwaga. W przypadku młodszych kierowców chodzi o zmęczenie bądź nadużycie alkoholu czy narkotyków.

W styczniu tego roku w okolicach Genui młody człowiek ze Środkowej Ameryki przejechał pod prąd osiemdziesiąt kilometrów. Gdy wreszcie go zatrzymano, okazało się, że był leczony psychiatrycznie. Nie wyrządził szkody ani sobie, ani innym. W takich przypadkach policja mówi o cudzie. Większość przypadków kończy się bezkolizyjnie, co dziesiąty jednak prowadzi do śmiertelnego wypadku.

Problem wjazdów pod prąd na autostrady i drogi ekspresowe nie dotyczy tylko Włoch. Do podobnych przypadków dochodzi również w Polsce oraz innych krajach.

W kwietniu 2013 roku kierująca Octavią kobieta wjechała pod prąd na autostradę A4. Po około 2 km samochód wjechał pod ciężarówkę, kobieta zginęła. W grudniu 2012 roku 75-latek kierujący Fiestą wjechał pod prąd na drogę S6 w okolicy Pruszcza Gdańskiego i doprowadził do zderzenia z innym samochodem osobowym. Kierowca Fiesty poniósł śmierć. W 2010 roku 77-letni kierowca Fiata Uno jechał pod prąd obwodnicą Oleśnicy i zderzył się z Mondeo. Obie osoby jadące Fiatem zginęły, pięć kolejnych odniosło obrażenia. To tylko kilka drastycznych przykładów z ostatnich lat.

Jazda pod prąd jest jeszcze większym problemem w Niemczech. Statystyki Automobilklubu ADAC mówią o średnio siedmiu takich przypadkach dziennie. Problem stał się tak powszechny, że dostrzegli go nawet producenci samochodów. W niektórych modelach pojawiły się już systemy odczytujące znaki i ostrzegające przed wjazdem pod prąd.

(INTERIA.PL/IAR)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas