Nie jestem świętoszkiem
Na wstępnie pragnę dodać, że jestem regularnym czytelnikiem serwisu Motoryzacja, pod wieloma listami czytelników mogę się podpisać z innym się nie zgadzam. (*)
Nie należę do grupy, która nie lubi kierowców BMW, TIR-ów, policjantów, kobiet za kółkiem, taksówkarzy, czy nauk jazdy.
Nie jestem też świętoszkiem za kółkiem, poruszającym zgodnie z ograniczeniami prędkości, jednak razi mnie, kiedy ktoś parkuje na miejscu dla inwalidów pod supermarketem, nie stosuje się do zakazów postoju, zatrzymuje samochód przed lub zaraz za wzniesieniem, bo akurat musiał wyskoczyć w krzaczki, wyprzedza przez przejście dla pieszych, podwójne ciągłe i pod górkę, wymusza pierwszeństwo, po zmianie z czerwonego przez żółte na zielone wrzuca bieg na zielonym a rusza na żółtym, już przed czerwonym, parkuje zajmując dwa miejsca, jedzie lewym 70 - 80 km/h gdzie ograniczenie jest do minimum 90 km/h i świeci słońce a widoczność jest po horyzont, jedzie 30 km/h trzymając komórkę przy uchu a drugą ręką papierosa. Blokując ruch na siedemdziesiątce, ponieważ przez czas rozmowy przejedzie kilometr lub dwa lub, co gorsza pędząc setką.
Jednak do rzeczy, zaraz pomyślicie, że wylewam jakieś swoje bolączki a tak nie jest chyba już się przyzwyczaiłem do tych akrobacji za kółkiem.
Sytuacja miała miejsce 26 lipca 2008 roku. Przy dworcu PKS w Sieradzu. Na zakazie z wyłączeniem autobusów zaparkował sobie radiowóz. Nie wyglądało to na interwencje, jednak kierowcy nie było w samochodzie. W radiowozie znajdował się tylko drugi policjant siedzący na miejscu pasażera. Bardzo blisko jest pizzeria i prawdopodobnie po coś do jedzenia udał się tam policjant.
Ja chciałbym tylko dodać, że około 2 miesiące temu dostałem tam mandat (100 zł i 1 punkt karny) za złe zatrzymywanie się i szanowna władza nie chciała mnie pouczyć.
Podobnie jak w tej sytuacji nie blokowałem miejsca postojowego dla autobusu a zatrzymałem się tam zupełnie nie świadomy tego, że jest tam zakaz. Owszem znak jest widoczny jadąc od tej strony bardzo wyraźnie. Jednak w chwili, kiedy mija się z autobusem (a tak właśnie wyglądało to w moim przypadku) nie widać go.
Na marginesie według mnie stoi o dobre 5 metrów za daleko od parkingu (miejsca gdzie autobusy czekają za tym aż podjadą na przystanek).
Wracając do sytuacji zatrzymałem się tam po minięciu się z autobusem celem przeprowadzenia rozmowy telefonicznej, nie wziąłem słuchawki i ręce zajęte. Wiedząc, że potrwa 5 minut zatrzymałem się. Rozmowę przerwał policjant pukający w szybkę po dosłownie 2 minutach popatrzyłem za czas rozmowy i poinformował mnie o popełnionym wykroczeniu poprosił o dokumenty.
Po powrocie i sprawdzeniu w systemie zapytał czy przyjmuję mandat. Przedstawiłem mu mój punkt widzenia i to, że nie wiedziałem o zakazie zrobiłem to zupełnie nieświadomie, patrzę na znaki jak je widzę, a zatrzymałem się tutaj, żeby nie stwarzać, zagrożenia rozmową przez komórkę podczas jazdy.
Jednak Pan powiedział, że to moja wina i żebym nie parkował pod kamerą monitoringu - zostałem zaskoczony jeszcze bardziej z uwagi na fakt, że kamery monitoringu w mieście nie działały, kiedy porysowali mi samochód (na rynku gdzie znajdują się dwie) i kiedy żona kolegi została uderzona przez samochód na przejściu przy zielonym świetle (całe szczęście wykazała się refleksem) i odskoczyła. Jednak zakupy zostały rozrzucone przez samochód i skończyło się na siniaku. Oczywiście kierowca nie zatrzymał się a kamera monitoringu nie działała.
Zastanawiałem się czy nie zatrzymać się i zapytać czy wiedzą o zakazie, jednak stwierdzałem, że może skończy się to tak samo jak ostatnio powiedzenie im na światłach, że nie mają prawego światła stop. Zakończyło się sprawdzeniem dokumentów, stanu technicznego samochodu, zaglądaniem do bagażnika i pod siedzenia. Nie wiedzieć zupełnie, czemu. Przecież tak samo jak ja kierowca tego radiowozu jest użytkownikiem dróg i często zdarza mi się powiedzieć komuś na światłach, że spaliła mu się żarówka, czy to stopu, czy kierunkowskazu i wszyscy potrafią powiedzieć DZIĘKI zaraz wjadę na stacje i zmienię. Policja czuje się chyba wtedy bardzo obrażona i wykorzystuje swoje uprawnienia, tylko chyba przeciwko nie właściwej osobie.
OK to na tym kończę, bo już niechcąco poruszyłem dwa tematy i zaraz odechce się wam czytać lub już odechciało.
Pozdrawiam wszystkich Kolegów, Mobilków, Miśków, Krokodyli życząc wszystkim tak bardzo upragnionych niepłatnych autostrad i równych dróg (to już temat na inny list). SZEROKOŚCI.
(*) - list do redakcji