Najdroższe parkowanie na świecie? Kierowca ma do zapłaty ponad 800 tys. zł
Paula Lazarek
Nikt nie lubi przepłacać za parkowanie, ale to, co dzieje się na lotnisku w Berlinie, przechodzi ludzkie pojęcie. Jak to możliwe, że opłata parkingowa przekracza wielokrotnie wartość auta i nikt nic z tym nie robi? Sprawa Golfa V, który stoi na lotnisku już rok, budzi wiele pytań, które chyba jeszcze długo zostaną bez odpowiedzi.
![Parking na lotnisku](https://i.iplsc.com/000KKYGHLFB9FEOA-C322-F4.webp)
Parking w Berlinie wyciąga pieniądze z portfela
Na większości lotnisk istnieją parkingi Kiss&Ride, które pozwalają wjechać na krótki czas, by wysadzić lub odebrać pasażera. O ile zmieścimy się w limicie czasu to wjazd jest za darmo, natomiast długi postój kosztuje i to niemało.
Na pewnym berlińskim parkingu na lotnisku pierwsze 10 minut parkowania jest darmowe, ale jeśli zostaniemy dłużej, zaczyna się wielkie i bardzo kosztowne naliczenie. 15 minut kosztuje 5 euro, godzina – 23 euro, a doba aż 552 euro. A tymczasem srebrny Volkswagen Golf V stoi tam już rok. Wartość naliczonych opłat wynosi już 200 tysięcy euro i rośnie cały czas. To już ponad 800 tysięcy złotych.
Za tę bajońską sumę można śmiało kupić nieduży dom pod Berlinem. To nie pierwszy przypadek absurdalnie wysokich opłat na lotniskowych parkingach, ale ten bije wszelkie rekordy. Całej historii dodaje smaczku to, że nikt z tym nic nie robi. Samochód stoi i powoli staje się pomnikiem.
![](https://i.iplsc.com/000KKYGJLD15KFH4-C322-F4.webp)
Kto tu zawinił?
Istniały podejrzenia, że auto mogło być skradzione i porzucone. Ale policja sprawdziła te przesłanki – auto nie figurowało jako skradzione. Jednak właściciel nadal się nie zgłasza ,a firma, która zarządza parkingiem, twierdzi, że działa zgodnie z regulaminem i czeka na rozliczenie. Pat trwa.
Policja może bez trudu ustalić właściciela po numerze rejestracyjnym, ale najwyraźniej nie jest to dla niej priorytet. To ciekawe, szczególnie, że na lotnisku dba się o każdy szczegół bezpieczeństwa. Kontrole potrafią być tak rygorystyczne, że pasażerowie tracą przedmioty uznane za potencjalnie niebezpieczne, jak perfumy czy scyzoryki. A mimo to samochód może stać miesiącami bez żadnej reakcji.
Nie wiadomo, czy właściciel Golfa V świadomie zostawił auto, czy po prostu zapomniał, gdzie je zaparkował. Możliwości i scenariuszy jest wiele, ale żadna nie tłumaczy całkowitej bierności odpowiedzialnych za zarządzanie parkingiem na lotnisku.
Ktoś tu ewidentnie nie dopilnował sprawy. Jesteśmy ciekawi, jak ta sprawa się skończy. Na razie jedno jest pewne – ten postój przeszedł do historii najdroższych postojów na świecie.