​Myślisz, że już nie będzie odholowywania aut? Otóż mylisz się!

Według krytyków "rządów dobrej zmiany" Trybunał Konstytucyjny stał się, w obecnym składzie, instytucją bez znaczenia. A tu proszę, taki wyrok. "Przepisy o odholowaniu aut niezgodne z konstytucją!" - krzyczą nagłówki w mediach. Kierowcy się cieszą, ale ich radość jest przedwczesna i wynika z niezrozumienia istoty rzeczy.

Dotychczas sytuacja była jasna. Źle zaparkowałeś - ryzykujesz odholowaniem pojazdu (przed czym często ostrzegają stosowne znaki drogowe), narażasz się na problemy, koszty i stres. To nic miłego spostrzec po powrocie do auta, że zostało po nim jedynie puste miejsce.

 Wyjaśnienie, iż ukochany wóz nie padł ofiarą złodziei, lecz został wywieziony w siną dal za sprawą policji lub straży miejskiej, przynosi ulgę, ale bynajmniej nie oznacza końca kłopotów. Trzeba zapłacić mandat, pofatygować się na odległy zazwyczaj parking, uiścić słoną, kilkusetzłotową opłatę za holowanie i postój auta i dopiero wtedy je odebrać.

Reklama

Dlatego, sądząc po komentarzach w internecie, wiele osób przyjęło orzeczenie Trybunału z zadowoleniem: "Nareszcie nie będą żadne obce łapska gmerać przy moim samochodzie, pakować go na lawetę, a potem jeszcze żądać kasy za zwrot cudzej własności!"

Autorów takich opinii usprawiedliwia okoliczność, że materia jest skomplikowana, prawnicza, a relacje w mediach nie zawsze precyzyjne, więc przy pobieżnej lekturze łatwo o błędną interpretację wyroku TK.

Otóż sędziowie, rozpatrując skargę wniesioną przez Rzecznika Praw Obywatelskich, nie podważyli samego prawa do odholowywania zaparkowanych niezgodnie z przepisami pojazdów ani też do pobierania opłat za tę czynność. Zakwestionowali jedynie sekwencję zdarzeń. Zamiast: holowanie - opłata - wydanie samochodu właścicielowi, ich zadaniem powinna obowiązywać kolejność: holowanie - odbiór - opłata. W ten sposób uniknie się naruszenia prawa własności przez ograniczenie prawa właściciela do swobodnego dysponowania należącym do niego przedmiotem, w tym przypadku samochodem.

"Trybunał, uwzględniając, z jednej strony, konieczność ochrony porządku publicznego (...), a z drugiej strony, wagę praw właściciela, uznał, że ingerencja ustawodawcy w prawo własności jest niewspółmierna do celu regulacji. Zdaniem Trybunału, obowiązek uiszczenia opłaty za usunięcie i parkowanie pojazdu - jako warunek wydania pojazdu - ma znaczenie drugorzędne dla zachowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym i szeroko rozumianego porządku publicznego; ten cel zostaje zrealizowany przez usunięcie pojazdu z drogi (...). W istocie ustawodawca miał na celu mobilizowanie kierowców do niezwłocznego uiszczenia należności publicznoprawnych, służących zapewnieniu faktycznych wpływów z tytułu opłat publicznych (...).

Trybunał stwierdził, że zastosowany środek jest nieproporcjonalny w sytuacji, gdy istnieją ustawowe instrumenty egzekwowania należności publicznoprawnych (w trybie ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji). Ewentualne trudności w ściąganiu opłat za usunięcie i przechowanie pojazdu nie są wystarczającym powodem ingerencji w prawo własności. Tym bardziej, że ingerencja ta ma głęboki charakter. (...) Prawo władania rzeczą, to podstawowe prawo właściciela. Korzystanie z rzeczy jaką jest samochód wpływa także na możliwość korzystania z innych konstytucyjnie gwarantowanych wolności i praw (przemieszczania się, wolności działalności gospodarczej, wykonywania zawodu). W ocenie Trybunału, efekty przyjętego rozwiązania są nieproporcjonalne do ciężarów nałożonych na właściciela. (...) Przyjęte rozwiązanie, choć przydatne, to nie jest konieczne dla osiągnięcia zakładanego celu regulacji i stanowi nadmierny ciężar dla właściciela. W konsekwencji narusza art. 64 ust. 1 i 3 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji" - czytamy w komunikacie Trybunału Konstytucyjnego.

Rozwiązania narzucone wyrokiem TK niewątpliwie skomplikują życie urzędnikom. Zasada: nie oddamy ci auta, jeżeli wcześniej nie zapłacisz za jego odstawienie na parking i przechowywanie, przyspieszała procedurę i gwarantowała stuprocentową ściągalność opłat. Teraz dla wyegzekwowania opłat trzeba będzie uruchamiać całą biurokratyczną machinę, z ustalaniem adresów właścicieli pojazdów, wysyłaniem pism, wezwań do zapłaty, ponagleń, sięganiem po pomoc urzędów skarbowych, komorników itd. Ostatecznie wiele spraw trafi zapewne do sądów.

Roboty huk, a koszty też pokaźne. Już teraz dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie w rozmowie z jedną z gazet  stwierdził, że skutki wyroku TK będą wymagały zatrudnienia w ZDK 10 dodatkowych pracowników, zajmujących się wyłącznie windykacją opłat od kierowców odholowanych pojazdów. Dlatego warto postawić pytanie, czy dotychczasowe zasady faktycznie stanowiły tak wielką niedogodność dla zmotoryzowanych obywateli i tak bardzo utrudniały im korzystanie z samochodów, na przykład w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą? Zwłaszcza, gdy opłaty, o których mowa, można było wnosić od ręki, na miejscu, bez zbędnej mitręgi.     

Przepisy zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny będą obowiązywały jeszcze przez 9 miesięcy. Jednocześnie TK podkreślił, o czym trzeba koniecznie pamiętać, że "wyeliminowanie normy uzależniającej wydanie pojazdu od uprzedniego uiszczenia opłaty za jego usunięcie i parkowanie nie oznacza zwolnienia właściciela pojazdu z obowiązku uregulowania stosownych należności."


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy