Mosley na piątą kadencję?

Prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Max Mosley potwierdził, że zamierza pozostać na piątą kadencję. Oznajmił to po tym, gdy teamy Formuły 1 ogłosiły plan rozłamu z powodu sporu na temat limitów budżetowych.

W październiku ubiegłego roku Mosley powiedział, że nie pozostanie na stanowisku prezydenta mimo uzyskania wotum zaufania. Jednak gdy osiem zespołów Formuły 1 ogłosiło gotowość utworzenia konkurencyjnej serii zawodów, Mosley oświadczył, że musi kontynuować swą pracę i we wtorek przedstawił takie stanowcze zdanie w liście do członków FIA.

"W ciągu ubiegłych tygodni stało się coraz bardziej jasne, że jednym z celów dysydenckich teamów jest skłonienie mnie do rezygnacji z prezydentury. W obliczu ataku na powierzony mi mandat muszę zastanowić się, czy moja poprzednia decyzja o niekandydowaniu w wyborach na stanowisko prezydenta była właściwa" - napisał Mosley.

Reklama

W liście Mosley poinformował członków federacji, że - jeśli będzie trzeba - FIA podejmie kroki prawne przeciwko teamom F 1 - Ferrari, McLaren, BMW Sauber, Renault, Toyota, Red Bull, Toro Rosso i Brawn GP, które planują rozłam. W niedzielę szef FIA oświadczył, że FIA wstrzymała procedury prawne, by zachęcić do pojednania.

W liście Mosleya do członków Federacji znalazła się też obrona praw FIA do zarządzania Formułą 1 po tym, gdy European Car Manufacturers Association oznajmiło, że obecnie istniejący system kierowania F 1 nie może być kontynuowany. W czerwcu ubiegłego roku 177 federacji krajowych, zrzeszonych w FIA, w głosowaniu utrwaliło pozycję 69-letniego Anglika jako prezydenta FIA, mimo skandalu, jaki ujawniły brytyjskie tabloidy.

Mosleya sfotografowano w czasie orgii z pięcioma prostytutkami. Mosley jest prezydentem FIA od 1993 r.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy