Mazda Raceway Laguna Seca - podwójna tragedia na torze

Mamy za sobą czarny weekend w historii sportów motorowych. W nocy z piątku na sobotę, w skutek obrażeń głowy odniesionych w czasie październikowego wypadku o Grand Prix Japonii Formuły 1, zmarł kierowca teamu Marussia – Francuz Jules Bianchi.

Zanim jeszcze miłośnicy sportów motorowych zdążyli pogodzić się z wiadomością o śmierci utalentowanego 25-latka, z amerykańskiego toru Mazda Raceway Laguna Seca nadeszła wiadomość o kolejnej tragedii.

W niedzielę, na położonym w kalifornijskim Monterey torze, odbywała się dziewiąta runda Motocyklowych Mistrzostw Świata w klasie Superbike. Przed tym wydarzeniem na liczącym 3602 metrów obiekcie rozegrano wyścig z serii MotoAmerica Superbike/Superstock 1000.

Już na pierwszym okrążeniu doszło do karambolu, w którym zderzyło się aż pięć maszyn. Mimo natychmiastowej pomocy medycznej dwóch hiszpańskich motocyklistów, którzy odnieśli najpoważniejsze obrażenia, nie udało się uratować.

Reklama

W wypadku śmierć ponieśli 35-letni Bernat Martinez i jego 27-letni rodak - Daniel Rivas Fernandez. Pierwszy przetransportowany został do szpitala w Monterey. O życie młodszego z zawodników walczył personel medyczny szpitala w Salinas.

Wayne Rainey - prezes MotoAmerica - złożył kondolencje rodzinom ofiar. Wzruszenia i smutku nie krył też Gill Campbell - prezes Mazda Raceway Laguna Seca. "Nasze modlitwy i serca są teraz z ich rodzinami i zespołami" - stwierdził Campbell.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy