Lubisz rozmawiać z kierowcą? Olli to coś dla ciebie!

Krzyżówka autonomicznego samochodu z autobusem. Tak, zdaniem firmy Local Motors, wyglądać będzie przyszłość motoryzacji.

Niewielki amerykański producent powstał w 2007 roku. Siedem lat później, na wystawie International Manufacturing Technology Show, zaprezentowano pojazd Rally Fighter. Działająca w myśl idei open-source firma zapowiadała wówczas wprowadzenie na rynek kilku model bazujących w dużej mierze na technologii druku cyfrowego. Teraz Amerykanie postawili sobie za cel zoptymalizowanie rynku przewozów publicznych.

Rozwiązaniem problemów z transportem osób ma być pojazd o nazwie Olli. Pudełkowata kapsuła przypominająca nieco krzyżówkę autobusu z wiatą przystankową mieści do dwunastu pasażerów. Każdy z nich ma do dyspozycji miejsce siedzące na długich ławkach zabudowanych w kształcie podkowy. Centralne miejsce pomiędzy osiami zajmują duże, dwuskrzydłowe, otwierane na boki drzwi znacznie ułatwiające wsiadanie.

Reklama

Największą nowością w stosunku do kursujących dziś po miastach busów jest fakt, że Olli porusza się sam, bez udziału kierowcy. Na uwagę zasługuje fakt, że wszystkie czujniki (jest ich w sumie około 30) niezbędne do pracy autonomicznego systemu, udało się schować w pudełkowatym nadwoziu. Dzięki temu pojazd nie przypomina kutra torpedowego z nadbudówką upstrzoną dziesiątkami anten. Olli zapewniać ma rozrywkę pasażerom. Pojazd wyposażono w "inteligentny" syntezator mowy, dzięki czemu podróżujące nim osoby będą mogły przedyskutować z autem zasady jego działania i omówić pokonywaną trasę. W tym przypadku rozmowa z pasażerami nie będzie wpływać na dekoncentrację kierowcy...

Producent nie chwali się osiągami. Tajemnicą pozostają również szczegóły dotyczące rozwiązań technicznych - elektrycznego - układu napędowego. Wypada jednak zaznaczyć, że Olli nie jest jedynie wirtualnym pomysłem garstki zapalonych inżynierów i stylistów. Pojazd rozpoczął już regularne testy na drogach Waszyngtonu. Przed końcem roku Olli kursować mają również w hrabstwie Miami-Dade i Las Vegas.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy