Londyn zamyka ulicę dla aut spalinowych. To kompletnie bez sensu

Barbican Estate’s Beech to pierwsza zeroemisyjna ulica w Londynie i w całej Wielkiej Brytanii. Włodarze miasta chcą w ten sposób zbadać na ile uda się ograniczyć zanieczyszczenie powietrza w jej obrębie. Chociaż eksperyment ma potrwać 18 miesięcy, już teraz nie mamy dla jego pomysłodawców dobrych wieści.

Przez cały czas trwania eksperymentu, badana będzie jakość powietrza na ulicy wyłączonej z ruchu dla pojazdów spalinowych. Jak powiedział Jeremy Simons, szef londyńskiej komisji odpowiedzialnej za środowisko: "Drastyczne zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, wymaga radykalnych działań i te plany pomogą nam wyeliminować toksyczne powietrze z naszych ulic".

Wszyscy możemy się chyba zgodzić, że zanieczyszczenie w miastach to bardzo poważny problem, który odbija się nie tylko na komforcie życia mieszkańców, ale i na ich zdrowiu. Dlatego też każda inicjatywa mająca na celu poprawę czystości powietrza, jest warta uwagi. Nie rozumiemy tylko dlaczego poważny zespół (tak przynajmniej nam się wydaje) zatrudniony przez wielką metropolię, zamierza przeprowadzać wielomiesięczny eksperyment (za pieniądze podatników), aby poznać odpowiedź na pytanie, której udzielić mu może każdy rozgarnięty uczeń podstawówki.

Reklama

Dlaczego zamykanie jednej ulicy dla pojazdów spalinowych nie poprawi na niej jakości powietrza? Słowo klucz to "dyfuzja" - jedno z pierwszych pojęć jakie poznaje się na lekcji fizyki w szkole. Jeśli w jednym miejscu powietrze będzie mniej zanieczyszczone, a dookoła będzie bardziej, to całość i tak się "wymiesza", nawet bez udziału wiatru.

Co więcej, tak naprawdę wcale nie będzie trzeba dużo "mieszania", żeby powietrze na Barbican Estate’s Beech Street było takie, jak w pozostałych częściach miasta. Według Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska transport drogowy odpowiada za 9% emisji pyłów PM10, 13% PM2,5 oraz za 1,8% Benzo(a)pirenu (dane za 2016 rok). Już to daje niezłe wyobrażenie na temat tego, jak duży wpływ na zanieczyszczenie powietrza będzie mieć zamknięcie tej ulicy dla pojazdów spalinowych.

Nie można jednak zapominać, że plan zakłada wyłączenie ruchu jedynie pojazdów spalinowych - elektryczne oraz wodorowe będą mogły jeździć tą ulicą. Zgodę na wjazd otrzymają także pojazdy służb oraz zajmujące się dostawami. Warto pamiętać, że zdecydowana większość zanieczyszczeń generowanych przez transport to nie spaliny, ale na przykład pył powstający ze ścierania się klocków hamulcowych i opon, a także unos, czyli wzbijanie zanieczyszczeń znajdujących się na asfalcie, przez przejeżdżające pojazdy. Rodzaj napędu nie ma tu nic do rzeczy.

Innymi słowy, zamknięcie ulicy dla samochodów spalinowych poprawi tam jakość powietrza może o 1-2 procent. Co nie będzie miało żadnego znaczenia, ponieważ na pozostałych ulicach ruch będzie odbywał się normalnie. Aby zrozumieć to, nie trzeba robić badań przez 18 miesięcy, tylko wystarczy chwilę pomyśleć. Ewentualnie sprawdzić czy ktoś inny nie robił wcześniej podobnych eksperymentów. Na przykład Kraków, który wprowadził strefę czystego transportu na Kazimierzu. Jak pokazuje powyższa mapka z odczytami zanieczyszczenia powietrza, wyłączenie dla ruchu spalinowego kilku miejskich ulic, wcale nie poprawia jakości powietrza.

Paradoksalnie takie działania mogą jeszcze nieznacznie zwiększyć poziom zanieczyszczenia. Jak to możliwe? Jeśli zamkniemy jakąś ulicę, to ruch przeniesie się na pobliskie, przyczyniając się do powstania większych korków. A większe korki to więcej samochodów stojących i emitujących spaliny przez dłuży czas. I gdzie tu logika?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama