​​Litwini utknęli na granicy. Ich samochody... popłyną promem

W poniedziałek o godz. 23.20 zakończyły się negocjacje z Litwinami, blokującymi przejście graniczne w Świecku - poinformowała Straż Graniczna. Obecnie ruch na przejściu odbywa się normalnie, korki powoli się zmniejszają.

W poniedziałek po południu grupa obywateli litewskich zablokowała jeden z pasów na przejściu granicznym w związku z trudnościami z wjazdem do Polski. Protestujący Litwini, a także obywatele Łotwy i Estonii, ostatecznie przekroczyli polską granicę i pojechali w konwoju ok. 20 pojazdów - busów i autobusów - eskortowani przez polską policję tranzytem do swojej ojczyzny. Protest został przejściowo zażegnany, ale wkrótce blokadę rozpoczęli kierowcy samochodów osobowych, którzy nie zgadzali się z tym, że nie pojechali w konwoju.

Reklama

Na miejscu poza SG była policja oraz konsul litewski, który negocjował z kierowcami. Rzeczniczka prasowa Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Joanna Konieczniak poinformowała PAP, że negocjacje zakończyły się o godz. 23:20. Ruch na przejściu granicznym ruszył, a korki powoli się zmniejszają.

"Kierowcy samochodów osobowych wraz z pasażerami pojadą na dworzec do Frankfurtu. Tam pociągiem pasażerowie pojadą na Litwę, a kierowcy samochodami do portu morskiego, gdzie będzie czekał na nich prom. Tym promem popłyną na Litwę" - powiedziała mjr Konieczniak.

Problem na niemiecko-polskim przejściu granicznym pojawił się po zamknięciu przez Polskę wjazdu dla cudzoziemców z powodu zagrożenia koronawirusem.

W niedzielę premier Litwy Saulius Skvernelis mówił, że Litwini, którzy utknęli na niemiecko-polskiej granicy, gdyż nie zdążyli przekroczyć jej przed zamknięciem przez Polskę wjazdu dla cudzoziemców z powodu koronawirusa, otrzymają pomoc rządu Litwy w powrocie do kraju. Jak zaznaczał, formowane są kolumny samochodów osobowych, które nie zdążyły przekroczyć granicy. Kolumny "będą eskortowane przez polską policję" - zapowiadał.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy