Listy do redakcji: pechowy akumulator

Redakcja serwisu Motoryzacja coraz otrzymuje od Czytelników wiele listów. Niektóre z nich publikujemy. Oto kolejny z nich.

Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc ponieważ tak zostawić tej sprawy nie można. To co tutaj opiszę dotyczy 4 miesięcznego Citroena Berlingo kupionego w salonie w Gdyni a naprawianego w serwisie w Gdańsku. 19 sierpnia zauważyłem osad pokwasowy w moim samochodzie Citroen Berlingo.

Assistance Citroen zabrał mój samochód do serwisu w Gdańsku, następnego dnia po wymianie akumulatora serwis stwierdził , ze samochód jest sprawny, więc proszono mnie o odbiór samochodu - nie zgodziłem się gdyż nie zostały usunięte wszystkie usterki (byłem w trakcie podróży do Zamościa ) - dostałem auto zastępcze.

22 sierpnia zadzwoniono do mnie abym stawił się w Gdańsku w serwisie następnego dnia po odbiór sprawnego samochodu, poprosiłem mojego wujka aby pojechał ze mną, pomógł mi prowadzić samochód ponieważ miałem do przejechania 1200 km do Gdańska i z powrotem (w Zamościu została moja żona i 15 miesięczny synek) - pojechaliśmy.

Około godziny siedemnastej 23 sierpnia byliśmy na miejscu w serwisie (...) w Gdańsku, wydano nam samochód (auto zastępcze kazano nam oddać ponieważ będziemy płacić za każdy następny dzień wynajmu).

Przez 4 dni zdołano wymienić w nim tylko element ochronny przekładni kierowniczej z lewej strony (" harmonijka). Co robiono przez ten cały czas?.

Po krótkiej rozmowie na temat wymienionych części (akumulator i owa harmonijka) ustaliliśmy, że o terminie wymiany pozostałych części zalanych przez kwas zostanę powiadomiony telefonicznie. Wróciliśmy do Zamościa 24 sierpnia w nocy (ponosząc dodatkowe koszty – czas, paliwo ). Do Gdyni ( tu mieszkam) wróciliśmy 29 sierpnia i czekałem na telefon z serwisu - nie doczekałem się.

6 września pojechałem do serwisu w Gdańsku ponieważ zaczęło to trwać zbyt długo, tam poprosiłem aby mi napisano na zleceniu naprawy co było robione w moim samochodzie, lecz mistrz zmiany poinformował mnie iż takich rzeczy się nie robi, poprosiłem kierownika, lecz on mi odpowiedział to samo, po krótkiej dyskusji na oczach klientów pan kierownik poprosił mnie do swojego gabinetu i napisał mi, że wymieniono: akumulator, osłonę przekładni kierowniczej i ALTERNATOR!! Zdziwiłem się bardzo bo nic mi nie powiedziano o alternatorze 23 sierpnia, wtedy poszedłem do mistrza zmiany - on się zdziwił że taka wymiana miała miejsce - zaczęła się dyskusja pomiędzy mistrzem zmiany a kierownikiem - ustalono , że został wymieniony. O częściach do mojego auta nic im nie było wiadomo (mieli zamówić).

Jeździłem samochodem z widocznym kwasem na belce, wahaczu, półosi, przegubie, lince wspomagania, skrzyni biegów, lince sprzęgła, zalanej podłużnicy itd. do 16 września , w miedzy czasie wezwałem rzeczoznawcę z PZMotu, który wystawił mi opinie dotyczącą stanu faktycznego mojego samochodu.

Pomocy również szukałem u gwaranta mojego samochodu CITROEN POLSKA w Warszawie i z przykrością musze stwierdzić, iż jej tam nie znalazłem.

16 września oddałem auto do serwisu gdzie otworzono mi zlecenie: weryfikacja elementów podwozia przedniego zawieszenia po wylaniu akumulatora, dostałem również auto zastępcze z Assistance Polska. Auto zastępcze przyznane przez Assistance Polska jest wynajęte dla klienta tylko na 4 dni, następnie serwis informuje centrale ( CITROEN POLSKA) iż naprawa auta potrwa dłużej niż 4 dni i automatycznie wynajem samochodu zastępczego jest przedłużany na okres naprawy.

W moim przypadku serwis nie dopilnował tej procedury pomimo moich telefonów, czego następstwem były telefony z wypożyczalni o kosztach, które będę musiał ponieść za każdy następny dzień używania auta, oraz o poinformowaniu policji o kradzieży samochodu.

Weryfikacja skończyła się 26 września (samochód również oglądał rzeczoznawca na zlecenie serwisu) dopiero wtedy oddałem auto zastępcze.

Następnie serwis zobowiązał się dostarczyć kolejne auto zastępcze dla mnie na okres naprawy (27 września) - udało mu się po raz pierwszy cos dobrze zrobić.

Również 26 września otworzono mi kolejne zlecenie tym razem naprawy, brzmi ono następująco: NAPRAWA BLACHARSKO LAKIERNICZA I MECHANICZNA PO WYLANIU ELEKTROLITU Z AKUMULATORA DO WYMIANY ZAKWALIFIKOWANO: BELKĘ PODSILNIKOWĄ , PÓŁOS LEWA, WACHACZ LEWY, PRZEWÓD WSPOMAGANIA, USZCZELNIACZ PÓŁOSI, NORMALIA- ELEMENTY DROBNE TYPU ŚRUBY NAKRĘTKI, WERYFIKCJA PRZEKŁADNI KIEROWNICZEJ PO DEMONTAŻU PODZESPOŁÓW.

Naprawa (miedzy innymi zamalowanie kwasu na podłużnicy zgrzewanej punktowo ) trwała około dwudziestu kilku godzin????!!!! i chciano mi oddać samochód, trzeba tu zaznaczyć , iż rzeczoznawca wynajęty przez serwis miał określić zakres naprawy, ale po naprawie nie było jeszcze opinii rzeczoznawcy!!!!!!!!!!!!!! Wydano mi mój samochód 30 września, oraz dano mi ksero kopie opinii rzeczoznawcy.

Nie pozwolono mi obejrzeć wymienionych części mechanicznych ani poznać ich pochodzenia. W ogólnych warunkach naprawy Citroen napisał : pkt. 10 CZĘŚCI WYMIENIONE - Klient może zobaczyć wymienione części, jeśli zażądał tego na zleceniu. - ja zażądałem.

4 października. zgłaszałem usterki, które serwis powinien poprawić - nie mieli czasu umawiali mnie na inny termin (to ja nie mam czasu codziennie do nich przyjeżdżać a defakto naprawa nie skończyła się pozytywnie) 8 października pojechałem jeszcze raz do serwisu ponieważ skrzynia biegów działa inaczej niż przed naprawą - stwierdzono, że działa bez zarzutów. Dzisiaj jest 10 październik pod maską samochodu przy jej zawiasach zauważyłem jasny nalot (identyczny jak po wylanym kwasie ) na części plastikowej samochodu i kruszący się a wręcz nawet odpadający lakier, postanowiłem dokładniej przyjrzeć się samochodowi po naprawie.

Zauważyłem, iż na podłużnicy pomiędzy zgrzewami gdzie wylał się kwas widać jego resztki po drugiej stronie zgrzewu, oznacza to że kwas jest nadal w środku, są miejsca na karoserii pod maska gdzie widać resztki kwasu, są elementy które nie zostały wymienione, na obudowie skrzyni biegów widać białe plamy po elektrolicie, śruby łączące poszczególne części obudowy skrzyni biegów do dzisiaj mają ślad po rdzy.

Na elemencie przekładni kierowniczej, układu hamulcowego (tak przypuszczam) jest ślad po kwasie, podłużnica jest tak pomalowana jakby ktoś najpierw obsypał to piaskiem i później zamalował, najwidoczniej robił to amator ponieważ zamalował również części plastikowe wyposażenia samochodu - ile jest jeszcze takich miejsc a ile będzie tego nie wiem. Ponad to w czasie naprawy zrobiono moim samochodem 70 km - to jakiś absurd.

Moje pytanie brzmi: Ze względu na jakość naprawy oraz rodzące się nowe miejsca uszkodzeń chciałbym reklamować auto i dostać nowe, zaznaczam że awaria wystąpiła ze strony Citroena!!!! gdy samochód miał przypuszczalnie od 2 - 4 miesięcy, teraz ma 5 i pół miesiąca od daty zakupu - czy mogę na podstawie tutaj opisanych faktów skorzystać z prawa rękojmi ?? (auto zakupiłem nowe) a jeśli nie to co mogę zrobić dalej w tej sprawie.

Jak sądzicie? Co właściciel feralnego Citroena powinien teraz zrobić?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas