Lepsze wrogiem dobrego? Niekoniecznie w świecie motoryzacji
Nowoczesne samochody są coraz bardziej naszpikowane elektroniką. Rozwijają się nowe technologie, ewoluują stare. Nadal jednak najważniejszy jest człowiek. I to on ma nad wszystkim panować.
Systemy zwiększające bezpieczeństwo i komfort podróży rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Współczesne auto może samodzielnie zmieniać światła z długich na krótkie, dbając o to, aby nie oślepić innych użytkowników drogi. Może ostrzegać przed przeszkodą na drodze, a w razie konieczności także samo zahamować. Zamiast jednostrefowej klimatyzacji można korzystać z czterostrefowej, nie trzeba odwracać głowy, by spojrzeć na wskazania nawigacji, bo wyświetlają się one na szybie. Wielu Europejczyków odczuwa lekki przesyt związany z tak bogatym wyposażaniem ich samochodów. A jak to wygląda w innych regionach świata? Brazylia i Argentyna dopiero rok temu wprowadziły w życie przepis, zgodnie z którym produkowane tam auta muszą być wyposażone w poduszki powietrzne.
Historia zatacza koło
W 1900 roku Rudolf Diesel zaprezentował w Paryżu wysokoprężny silnik napędzany olejem z orzeszków ziemnych. Miał być tanim źródłem napędu dla samochodów i przemysłu, a dziś już wiemy, że dzięki pracy na ekologicznym paliwie jest przyjazny dla środowiska. Święcił swoje triumfy w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, był bardzo oszczędny, niebywale trwały i tani w utrzymaniu. Potem nadeszły czasy jego ciągłego unowocześniania, zwiększania mocy za sprawą turbodoładowania, eliminacji zanieczyszczeń, aż w końcu… władze tego samego Paryża, w którym ponad sto lat temu zadebiutował, jako pierwsze chcą zakazać wstępu do miasta samochodom z silnikami wysokoprężnymi.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Wraz z pojawieniem się na drogach pierwszych samochodów, co oczywiste, zaczęło dochodzić do wypadków. W 1769 Nicolas-Joseph Cugnot uderzył pojazdem parowym własnej konstrukcji w mur. W 1869 roku w Irlandii zginęła pierwsza piesza – Mary Ward została potrącona przez auto z silnikiem parowym, które wypadło z zakrętu. W 1896 roku, w czasie spaceru w centrum Londynu, zginęła Brygida Discoll potrącona przez auto należące do firmy Motor Carriage, a pędzące z zawrotną prędkością 6 km/h. Już wówczas uchwalono pierwsze ustawy o bezpieczeństwie ruchu drogowego, takie jak brytyjską Ustawę o czerwonej fladze z 1865 roku, zgodnie z którą nocą, w odległości 60 jardów od jadącego omnibusa parowego musiał biec przed nim człowiek z czerwoną flagą lub latarnią w dłoni w celu ostrzegania innych uczestników ruchu drogowego. Od tamtej pory do dziś w wypadkach drogowych zginęło około trzydzieści milionów osób. W latach trzydziestych ubiegłego stulecia kierowcy ginęli masowo, zabijając się o własną sztywną kierownicę. W tym czasie też zaczęto stosować pierwsze próby przeciwdziałania wypadkom, poczynając od prymitywnych metod, takich jak kosz mający za zadanie ochraniać pieszych, aż po pierwsze testy nowych rozwiązań bezpieczeństwa, w których w roli dzisiejszych manekinów występowały zwłoki, zwierzęta i ochotnicy. Manekiny i kamery pojawiły się dopiero w latach pięćdziesiątych.
Są tacy, którzy kochają ryzyko
W latach 1959-1969 Chevrolet sprzedał 1700 sztuk modelu Corvair, uznawanego za najniebezpieczniejsze auto Ameryki i umieszczanego na liście najgorszych aut tygodnika „Time”. Pojazd miał niedopracowane zawieszenie, zły rozkład mas (posiadał silnik o pojemności od 2.3 do 2.7 l umieszczony za tylną osią) i sztywną kolumnę kierownicy stanowiącą śmiertelne niebezpieczeństwo dla kierowcy. Także i dziś można znaleźć wielbicieli sportowych emocji, którzy na co dzień poruszają się stuningowanymi autami zbudowanymi z naruszeniem wszelakich zasad bezpieczeństwa.
Szczyt motoryzacyjnego bezpieczeństwa
Duża część klientów jednak pragnie czuć się w swoim aucie bezpiecznie. Dlatego powstają samochody wyposażone w układy rozpoznające pieszych i znaki drogowe, zapobiegające czołowemu zderzeniu czy też umożliwiające samodzielne hamowanie w razie zagrożenia – tego typu rozwiązania można znaleźć w nowym Volvo XC90. Audi A8 potrafi samo parkować i z pewnością nie zarysuje innych samochodów, a nawet mikrusy klasy A są seryjnie wyposażane w czujniki parkowania. BMW posiada asystenta lewoskrętu, Lexus ostrzega przed kolizją w czasie zmiany pasa ruchu. Nawet Chińczycy, których pierwsze samochody rozpadały się w czasie testów Euro NCAP jak zabawki z plastiku, zbudowali model Qoros 3, który otrzymał maksymalną notę.
Długa droga wynalazków zapewniających bezpieczeństwo i komfort
Już w 1920 roku pojawił się prekursor współczesnej nawigacji, brytyjski Routefinder. Miał on kształt zegarka, w którym mapy były nawinięte na drewniane roleczki. Koncern Bosch już w 1934 roku wymyślił i opatentował układ ABS zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania. Do masowej produkcji wszedł on w 1978 roku. Dziś wyposaża się w niego każde nowe auto. W 1959 roku Volvo zastosowało pierwsze pasy bezpieczeństwa, które powoli przyjmowały się na całym świecie – tak jak wprowadzone w 1968 roku zagłówki. Już w 1971 roku marka ta wprowadziła kontrolkę ostrzegającą przed niezapiętymi pasami. Czterdzieści kilka lat później stała się ona obowiązkowym elementem wyposażenia samochodów.
Bez przesady…
Nowoczesne systemy bezpieczeństwa powinny wspomagać pracę kierowcy, ale nie całkowicie go zastępować. Nadal bowiem to on jest mózgiem całego samochodu.
Chociaż… koncern Google opatentował system, który po naciśnięciu jednego guzika sam zaczyna kierować autem. Wykorzystuje on kamery i czujniki, które obserwują drogę i jej otoczenie.
Nie wszystkie wynalazki się sprawdzają
Niektóre tylko podnoszą cenę auta, a i tak nie zawsze spełniają swoje funkcje. Elektrohydrauliczny hamulec postojowy okazał się na przykład niewypałem, bo o wiele szybciej uda się zaciągnąć rączkę standardowego hamulca bezpieczeństwa, niż znaleźć guziczek służący do włączenia systemu. Do tego trzeba go jeszcze trzymać przed trzy sekundy. Przy automatycznie włączających się wycieraczkach należy regulować intensywność ich pracy, zatem kierowca wykonuje nadal tyle samo czynności, ile wcześniej. Takich systemów jest więcej.
Samochód zaczyna rządzić kierowcą…
Wymień filtr! Niebawem przegląd! Za dużo wody w paliwie! Za mało płynu do spryskiwaczy!
Na dodatek producenci opon pracują nad inteligentnym ogumieniem, które nie tylko samo będzie wysyłać informację do czujników, ale dodatkowo zacznie ostrzegać o zbyt niskiej wysokości bieżnika. I auto nie pojedzie…
…ale to kierowca ma panować nad autem
Naukowcy z amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology przestrzegają nas przed zbyt wielkim zaufaniem, jakim darzymy nowoczesne systemy, bo może to prowadzić do wypadków. Systemy nie będą myśleć za człowieka, nie nauczą go ostrożności i nie sprawią, że zniknie zmęczenie. To nadal kierowca panuje nad samochodem, nawet najbezpieczniejszym na świecie.