Lamborghini zaorało pole kukurydzy. Rolnik wściekły, bo nie zadziałały hamulce

Do przerażającego zdarzenia z udziałem Lamborghini wartego 1,5 mln złotych doszło na drodze technicznej przy trasie S8. Właściciel pojazdu zabrał na przejażdżkę mechanika, by zaprezentować wadliwe działanie układu hamulcowego. Jazda testowa włoskim SUV-em zakończyła się koszmarnym wypadkiem - samochód wpadł w poślizg i dachował w polu kukurydzy.

Awarie zdarzają się nawet najlepszym - na skutek usterki układu hamulcowego sportowy SUV  spod znaku włoskiego byka wypadł z drogi i dachował. Do niebezpiecznie wyglądającego zdarzenia doszło w miejscowości Szeligi (woj. mazowieckie), przy drodze ekspresowej S8. Jak do tego doszło?

Hamulce się poddały. Lamborghini Urus dachowało w polu kukurydzy

Wydajny ceramiczno-węglowy układ hamulcowy i ogromne zaciski. Niestety, tym razem nic nie zadziałało, jak powinno. W trakcie jazdy testowej z mechanikiem, która miała potwierdzić zastrzeżenia klienta, doszło do niebezpiecznego wypadku. Kierujący autem stracił panowanie nad autem i wypadł z drogi. Przejażdżka Urusem zakończyła się dachowaniem w polu kukurydzy.

Reklama

Ślady hamowania były na dystansie 300 metrów

Z relacji “Miejskiego Reportera" wynika, że kierowca starał się uniknąć tragedii ze wszystkich sił. Niestety, z fizyką nie można wygrać. Zatrzymanie ważącego blisko 2500 kg SUV-a bez sprawnych hamulców jest rzeczą niemożliwą.

Lamborghini wygląda okropnie, ale nikt nie odniósł obrażeń

Na szczęście w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Kierowca wraz z pasażerem wydostali się z auta o własnych siłach. Niedługo później na miejscu zjawiły się służby ratunkowe. Strażacy z OSP Ożarów Mazowiecki wspólnymi siłami postawili wóz na koła. 

Przywrócenie auta do stanu pierwotnego, o ile w ogóle będzie to możliwe, kosztować będzie krocie. Zniszczone felgi, pęknięta szyba, połamane zderzaki, urwane lusterka i wgnieciony dach - tyle widzimy na zdjęciach, a do sprawdzenia jest jeszcze całe podwozie.

Lamborghini Urus to 650-konna bestia i bestseller marki

SUV w nadwoziu coupe to najlepiej sprzedający się model marki od lat. Od momentu wprowadzenia go na rynek, producent z Sant’Agata Bolognese odnotowuje rekordy i podwoił sprzedaż. Tylko w pierwszym kwartale tego roku do klientów dostarczono 1300 egzemplarzy. Podobnie jak Porsche Cayenne lata temu, Lamborghini Urus uratował markę przed problemami finansowymi. 

Auto napędza 4-litrowa “ósemka" o mocy 650 KM i 850 Nm, która przy współpracy z szybką przekładnią i skutecznym napędem na cztery koła, potrafi rozpędzić Urusa do pierwszej “setki" w 3,6 sekundy oraz osiągnąć prędkość maksymalną 300 km/h.

***



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lamborghini Urus | wypadki drogowe | dachowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy