Kuriozalne oświadczenie policji ws. wypadku na A1 i kierowcy BMW

W sobotę łódzka policja wystosowała nowe oświadczenie ws. kierowcy BMW 850i, który doprowadził do wypadku na autostradzie A1. W tragedii, do której doszło 16 września, zginął 5-letni chłopiec i jego rodzice.

Działania policjantów ws. wypadku od początku budziły duże kontrowersje. Internautów szczególnie zbulwersował pierwszy komunikat policyjny, wydany 18 września, w którym stwierdzono, że Kia uderzyła w bariery z "niewyjaśnionych" przyczyn. Komunikat ten opublikowano, chociaż w internecie już wówczas były opublikowane nagrania, na których było widać przebieg wypadku, w tym - że doszło do zderzenia dwóch samochodów.

Policja nie dostrzegła udziału BMW

"Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem" - napisano wówczas. 

Reklama

Dopiero 24 września policja wydała kolejny komunikat, w którym napisała m.in, że "w wypadku brały udział kia i bmw".

Internauci wyprzedzili działania policji i prokuratury

Poruszeni internauci natychmiast nabrali podejrzeń, że podejmowane są działania, mające uchronić kierowcę BMW przed konsekwencjami. Internetowe "śledztwo" doprowadziło do ustalenia tożsamości kierowcy BMW.

Sprawa stała się głośna, nabrała więc charakteru politycznego. O słabym działaniu służb mówił Donald Tusk, w efekcie Zbigniew Ziobro objął sprawę nadzorem. 

List gończy za Sebastianem Majtczakiem

Było już jednak za późno. Kierowca BMW zniknął, wobec czego Prokuratura Okręgowa Łodzi mogła już tylko opublikować list gończy za kierowcą BMW. Wiemy  z niego już oficjalnie, że BMW 850i kierował Sebastian Majtczak, urodzony 31 maja 1991 roku w Bonn, zamieszkały ostatnio w Łodzi. Jest on podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 8 lat więzienia.

Łódzka policja zaprzecza... oskarżeniom, które nie padły

Tymczasem łódzka policja wciąż próbuje się wytłumaczyć z opieszałości. Dziś (w sobotę) opublikowano oświadczenie, w którym policja zaprzecza, że kierowcą BMW był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Problem w tym, że nikt nigdy tak nie twierdził. 

Wskazując na koneksje rodzinne kierowcy BMW 850i z łódzką policją, internauci twierdzili, że wysoko postawionym funkcjonariuszem łódzkiej policji jest brat ojca kierowcy BMW, czyli jego wujek. Sam ojciec kierowcy BMW jest natomiast znanym w Łodzi biznesmenem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek na a1 | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy