Kupiłem BMW. Byłem w szoku

Czytałem u was o przypadkach oszustw ze strony komisów. Opiszę pokrótce swoją historię (*)

Kupiłem w (...) BMW E46 2004 rok sprowadzone ze Stanów. Panowie z komisu zarzekali się, że auto jest w stanie idealnym oraz że nigdy nie było po wypadku i tak też napisali na ofercie sprzedaży zarówno u siebie na stronie, jak i na kartce ofertowej wieszanej w aucie na placu.

Nie obyło się też bez wielu zapewnień, że auto jest idealne oraz że w tak dużym komisie jak ten nie oszukują, bo sprzedają większość aut luksusowych i nie mogliby sobie na to pozwolić.

Jednakże okazało się, że auto było po wypadku i to wcale niemałym, bo nawet zbiornik paliwa musiałem wymienić po tym, jak pierwszy raz zatankowałem do pełna. Po prostu się lało z pękniętego zbiornika (byłem w szoku!).

Następnie sprawdziłem dokładnie auto w serwisie BMW i tam po sprawdzeniu czujnikami było jasne, że auto jest powypadkowe.

Reklama

Kiedy zjawiłem się u sprzedawcy oczywiście palili tzw. głupa, że ja wiedziałem co kupuję i oni dostali to auto w komis, więc nie mogli znać całej jego przeszłości. Wcześniej twierdzili, że auto jest ich własnością.

Oczywiście po prostu mnie zignorowali i nie chcieli rozwiązać w żaden sposób tego problemu. Nie chcę nawet pisać, ile kosztowało mnie doprowadzenie auta w serwisie BMW do porządku.

Tak czy inaczej jeżeli to możliwe to proszę abyście opublikowali dane tego komisu, bo wiem, że do tej pory naciągają ludzi i słyszałem, że szczególnie dużo przypadków dotyczy voyager-ów z USA, do których nie da się podłączyć komputerów w serwisie, o czym nie informują klientów i jak zwykle palą głupa!

Wniosek jest jeden: nie można ufać komisom a szczególnie temu. Ps. Może macie jakiegoś prawnika, który chciałby zająć się moją sprawą?

(*) List do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: szok | auto | BMW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy