Kubica nie przyznałby tytułu
Robert Kubica wygrał plebiscyt "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski. "Przede wszystkim jest to zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że wygram. W ubiegłym roku było dużo ważnych wydarzeń sportowych i sukcesów" - powiedział triumfator.
"Jest to dla mnie miła niespodzianka także dlatego, że jeszcze kilka lat temu Formuła 1 w naszym kraju nie była popularna. Przedtem na tory jeździły małe grupki kibiców, którzy złapali bakcyla Formuły 1, lubili hałas, spaliny i rywalizację. Teraz jeżdżą tysiące polskich kibiców. Bardzo im za to dziękuję! Ten gwałtowny napływ polskich fanów pod pewnymi względami bardzo mi pomaga, choć także mnie to zjawisko zadziwiło. To nie jest sport prosty do oglądania i do zrozumienia, ale kibice przyjeżdżają na wyścigi nawet do Chin, Japonii czy Kanady. Sądzę, że kilka momentów satysfakcji i sobie, i im dostarczyłem w minionym roku" - dodał czwarty zawodnik mistrzostw świata.
Kierowca BMW Sauber w pokonanym polu pozostawił m.in. mistrzów olimpijskich z Pekinu: Leszka Blanika, Tomasza Majewskiego i wioślarską czwórkę podwójną.
"Nie można porównywać Formuły 1 do sportów olimpijskich. Łączy je bardzo mało. My na przykład przez cały sezon i walczymy co drugi tydzień, a czasami co tydzień. Olimpiada jest raz na cztery lata. Każdy sportowiec się do niej bardzo mocno i wytrwale przygotowuje. Tak naprawdę zbiera siły i robi wszystko, aby forma była jak najlepsza właśnie na tę najważniejszą imprezę" - stwierdził Kubica.
"Szczerze mówiąc, ja bym nie przyznał tytułu sportowca roku. Przede wszystkim ciężko jest przyznawać komuś prymat w tak szerokim gronie. Ostatecznie to kibice decydują i chyba ogromne znaczenie ma w plebiscycie ich liczba. To jest coś niesamowitego, ale też w pewnym stopniu dziwnego - pozytywnie. Formuła 1 w ciągu trzech, czterech lat ze sportu do którego, umówmy się, zasiadała w naszym kraju garstka kibiców, fanatyków, przerodziła się w sport, który w wyścigową niedzielę gromadzi bardzo wielu Polaków" - dodał.