Kto powinien odpowiadać za wypadek samochodu bez kierowcy?

Rozwój pojazdów autonomicznych wymaga stworzenia odpowiednich norm prawnych, które będą stanowić odpowiedź na pytania dotyczące ich funkcjonowania. Jednym z nich jest kwestia odpowiedzialności za spowodowanie wypadku przez taki pojazd. Projekt odpowiednich przepisów w tej sprawie przygotował już m.in. rząd brytyjski.

Rozwój technologii autonomicznej jazdy to wyzwanie prawne

Samochody autonomiczne stają się coraz popularniejsze. Przykładem jest choćby działająca w kilku amerykańskich miastach (np. w Phoenix) firma Waymo. Testy autonomicznych pojazdów tej firmy rozpoczęły się w 2017 roku, a od 2022 roku przewozy  odbywają się już na zasadach komercyjnych. Testy takich pojazdów prowadzone są również w naszym kraju, ostatnio w Katowicach testowano autonomicznego busa Blees BB-. Oczywiście rozwój tej technologii nie dotyczy wyłącznie pojazdów takich jak autobusy czy taksówki. Nad swoimi rozwiązaniami pracuje choćby Mercedes.  Jest to pierwszy producent, który uzyskał międzynarodową homologację na jazdę autonomiczną na poziomie trzecim.

Reklama

Rozwój samochodów autonomicznych wiąże się jednak z różnymi problemami i koniecznością opracowania odpowiednich norm prawnych. Taką problematyczną kwestią może być choćby odpowiedzialność za spowodowanie wypadku przez samochód w trybie autonomicznym. Projektem przepisów regulujących tę kwestię zajmują się władze Wielkiej Brytanii.

Kto odpowie za wypadek auta w trybie autonomicznym? Brytyjski rząd ma projekt przepisów

Przygotowanie odpowiednich przepisów zapowiedział w czasie swojej ostatniej mowy tronowej król Karol III. Zgodnie z planowanymi przez brytyjski rząd normami prawnymi dotyczącymi samochodów autonomicznych za spowodowanie wypadków mają odpowiadać nie ich właściciele, ale producenci. Nowe przepisy mają pozwolić na nakładanie kar na firmy tworzące samochody i tym samym zdjęcie ewentualnej odpowiedzialności z osób podróżujących tymi autami. 

Oprócz tego projekt zakłada, że producenci samochodów autonomicznych nie będą mogli wprowadzać klientów w błąd, jeśli chodzi o możliwości pojzdów. Mianem samochodów autonomicznych mają być określane jedynie te samochody, które spełniają określone kryteria.

Nie wiadomo, czy będzie to oznaczało jakieś konsekwencje dla Tesli. Przypomnijmy amerykańska marka ma w swojej ofercie system "autopilota". Pod tym pojęciem kryje się jednak adaptacyjny tempomat oraz utrzymywanie pojazdu w pasie ruchu. Według wielu sądów jest to celowe wprowadzanie klientów w błąd. Ponadto od lat w jej konfiguratorze znajduje się pozycja "Pełna Zdolność do Samodzielnej Jazdy" (Full Self-Driving). Pod tą nazwą kryje się jednak wyłącznie możliwość reagowania na sygnalizację świetlną i znaki STOP. Wielu kierowców, sugerując się nazwą, przecenia możliwości swoich pojazdów, a to niejednokrotnie prowadzi do poważnych, często nawet śmiertelnych wypadków. 

Co o projekcie brytyjskiego rządu sądzą ubezpieczyciele i eksperci?

Projekt ustawy został pozytywnie przyjęty m.in. przez ubezpieczycieli. Tara Foley, dyrektor operacyjna AXA w Wielkiej Brytanii i Irlandii, stwierdziła, że takie rozwiązanie przyniesie Wielkiej Brytanii "wiele korzyści" m.in. w kwestii bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Pomysł pozytywnie oceniają również eksperci z branży pojazdów autonomicznych. Według nich regulacje proponowane przez brytyjski rząd mają "kluczowe znaczenie", jeśli chodzi o zdobycie "akceptacji społecznej" przez samochody autonomiczne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody autonomiczne | wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy