Kto pomoże odpalić Murano?

Współczesne samochody są coraz bardziej skomplikowane. Niemal wszystkim steruje elektronika, więc gdy pojawia się problem, to łatwiej go usunąć przy pomocy komputera niż klucza oczkowego "trzynastki".

Jakby tego było mało, ciężko znaleźć klientów zadowolonych z pracy polskich serwisów. I to niezależnie od firmy. Pół biedy, jeśli w ASO trzeba pojawić się tylko na gwarancyjny przegląd - zmienić olej i sprawdzić klocki hamulcowe potrafi nawet uczeń zawodowej szkoły samochodowej.

Schody zaczynają się, gdy samochód naprawdę zaczyna się psuć, a w serwisie trudno o fachowca. Efekty mogą być takiej, jak w opisane w liście od naszego czytelnika...

"W połowie stycznia kupiłem używanego Nissana Murano z 2005 roku. Ponieważ chciałem go ubezpieczyć (AC) pojechałem do Autoryzowanego Serwisu w Krakowie w celu zamontowania alarmu - bo bez tego żaden ubezpieczyciel nie ubezpieczy tak drogiego samochodu.

Reklama

30 stycznia o 8 rano pojechałem do serwisu, zostawiłem samochód i miałem go odebrać tego samego dnia po południu.

Jest już połowa marca a ja samochodu dalej nie mam. Podobno po zamontowaniu alarmu samochodu nie da się już uruchomić. Podobno czekają na jakieś specjalne części zamienne. Czy ktoś ma podobne doświadczenia z serwisem Nissana w Krakowie?

Czy inne serwisy też tak się zachowują?

A może tą drogą znajdzie się w Polsce ktoś, kto potrafi uruchomić Murano?

Może ktoś doradzi krakowskiemu serwisowi?

Czekam z niecierpliwością, bo samochód bardzo fajny, a jeździłem nim tylko tydzień."

Co sądzicie o liście naszego czytelnika? Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę okoliczności, zachowuje on duży spokój...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy