Ksiądz miał 3 promile, zabił człowieka i dostał... 3 lata
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczęło się we wtorek postępowanie odwoławcze w sprawie katolickiego duchownego, który wiosną 2010 roku koło Dziadkowic (Podlaskie) doprowadził do wypadku. Zginęła jedna osoba. Ksiądz był pijany.
W kwietniu 2010 roku we wsi Malewice seat, którym kierował duchowny, z dużą prędkością wyjechał z zakrętu i zderzył się czołowo z mazdą. W ocenie prokuratury i sądu pierwszej instancji drugie auto jechało prawidłowo. W wyniku odniesionych obrażeń w szpitalu zmarł pasażer seata. Kilka osób z obu samochodów, w tym ksiądz, zostało rannych.
Sąd w Siemiatyczach uznał, że duchowny jest winny spowodowania wypadku; uznał też, był nietrzeźwy - miał we krwi ponad trzy promile alkoholu. Ksiądz został skazany na trzy lata więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić 30 tys. zł odszkodowania wdowie po mężczyźnie, który zginął w wypadku, a także nawiązki - od 2,5 do 5 tys. zł - czterem osobom rannym w wypadku.
Apelację złożył prokurator, żona ofiary wypadku (która jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym) oraz obrońca. Oskarżyciele chcą kary 6 lat więzienia.
Obrońca uważa, że sąd pierwszej instancji zastosował przepisy mniej korzystne dla jego klienta; uważa też, że niesłusznie zasądził odszkodowanie i nawiązki. Chce złagodzenia kary do 2 lat więzienia (i 6-letniego zakazu prowadzenia pojazdów) lub zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania.
Oskarżonego duchownego nie było na rozprawie. Jego adwokat przedłożył sądowi zaświadczenie o jego całkowitej niezdolności do pracy, prawie do końca tego roku.
Sąd odroczył rozprawę do połowy lutego. Chce w tym czasie uzyskać informację, czy bliscy zmarłego w wypadku mężczyzny otrzymali z firmy ubezpieczeniowej odszkodowanie, i w jakiej wysokości.