Kradzione z... paragonem?
Kasy fiskalne dla sprzedających części na giełdach samochodowych – to pomysł rządu na walkę z handlem kradzionym towarem. Jak na razie bowiem nie przynoszą rezultatu policyjne naloty i konieczność rejestracji sprzedawców.

Bywalcy giełd wątpią jednak, by pomysł udało się wprowadzić w życie. Na tej samej zasadzie można żądać wydruku z kasy od sprzedających na miejskich targowiskach domowy ser czy owoce z własnego ogrodu.
Wygląda więc na to, że tanie i bardzo często kradzione części nie znikną z giełd, dopóki będą na nie chętni. - Przychodzę, kupuję i nie czekam na paragon. Nikt nie pyta, skąd są części. Ważna jest cena - mówi jeden z odwiedzających samochodowe giełdy. Przypomnijmy. Wcześniej mówiło się już o wprowadzeniu kas fiskalnych dla fryzjerów czy kominiarzy.