Korki na 733 tys. km. Niemieckie autostrady straciły wydolność
Aż 733 tys. km liczyła łączna długość korków zanotowanych w ubiegłym roku na niemieckich autostradach. W sumie kierowcy spędzili w nich 330 tysięcy godzin.
Niemieckie władze toczą właśnie wewnętrzną dyskusję dotyczącą przyszłości sieci autostrad. Federalny minister transportu - Wolker Wissing - postuluje o wpisanie modernizacji sieci „autobahn” na listę inwestycji priorytetowych, co zagwarantowałoby odpowiednie zabezpieczenie finansowe i przyspieszyło prace projektowe. Chodzi m.in. o rozbudowę już istniejących dróg o dodatkowe pasy ruchu. Takim pomysłom ostro sprzeciwiają się Zieloni, jak chociażby niemiecka minister środowiska - Steffi Lemke. W ich opinii postulaty Wissinga "nie służą osiągnięciu celów klimatycznych".
Wissing tłumaczy, że tylko w ubiegłym roku siecią niemieckich autostrad przetransportowano towary o łącznej masie 3,7 mln ton, czyli dziesięciokrotnie większej niż za pośrednictwem niemieckich kolei. W jego opinii nie ma wątpliwości co do tego, że rosnące korki na autostradach w konsekwencji oznaczać mogą puste półki w niemieckich sklepach i mocno uderzą w gospodarkę kraju.
W argumenty Wissinga zdają się wpisywać najnowsze dane niemieckiego automobilklubu ADAC, który - jak co roku - opublikował właśnie zestawienie dotyczące korków na lokalnych autostradach. Wynika z niego, że w skali roku w sieci niemieckich autostrad zanotowano w sumie 474 tysiące "korków lub spowolnień" o łącznej długości 733 tys. km. Odpowiada to - uwaga - ponad 18 podróżom dookoła świata.
Sumaryczny czas trwania wszystkich korków to aż 330 tys. godzin. Oznacza to, że wliczając opóźnienia notowane przez każdego kierowcę z osobna, każdego dnia na możliwość kontynuowania jazdy po jednej ze 123 niemieckich autostrad czekano 900 godzin.
Tradycyjnie najbardziej ruchliwymi dniami w Niemczech są wtorek, środa i czwartek" — wyjaśnia Jürgen Berlitz, ekspert ds. ruchu ADAC. Za najbardziej zakorkowane odcinki niemieckich autostrad uznaje się:
- A8 między Stuttgartem a Karlsruhe w pobliżu Pforzheim,
- A3 między przejściem granicznym Passau/Suben a Pasawą (ze względu na kontrole graniczne),
- A10 (Dreieck Werder - Dreieck Potsdam).
Do samych korków najczęściej dochodzi oczywiście w godzinach porannego i popołudniowego szczytu komunikacyjnego, czyli w godzinach 7:00-8:00 oraz 14:00-18:00. Najgorsze są pod tym względem miesiące wakacyjne i grudzień.
Warto dodać, że ADAC zarejestrował w ubiegłym roku aż 383 korki o długości co najmniej 20 kilometrów. Najdłuższy - mierzący aż 44 km - miał miejsce na trasie A8 Monachium - Salzburg między Rosenheim a Bad Reichenhall (przejście graniczne) w sobotę 23 lipca.
Pod pojęciem korka ADAC rozumie zator o długości co najmniej 300 metrów, w którym średnia prędkość pojazdów spada poniżej 20 km/h. Do statystyki wliczane są też "spowolnienia" ruchu, czyli momenty gdy średnia prędkość na autostradzie spada poniżej 40 km/h.
Na pocieszenie dla niemieckich kierowców wypada dodać, że przed koronawirusem, w 2019 roku, sytuacja była zdecydowanie gorsza. Wówczas ADAC informował o - uwaga - 521 tys. godzin korków na niemieckich autostradach w skali roku.
Mimo wszystko narracja ministra Wissinga zdaje się być słuszna. Specjaliści ADAC prognozują, że bieżący rok przyniesie kolejny wzrost zakorkowania sieci niemieckich autostrad właśnie z uwagi na odkładane przez kolejne lata remonty. W skali całego kraju mowa jest o "setkach mostów i wiaduktów", które wymagać będą remontu lub przebudowy w najbliższych latach. Jako jeden z głównych czynników powstawania korków wymieniane są właśnie - odkładane w czasie - prace drogowców, które nawarstwiać się będą w nadchodzących miesiącach.
***