Koniec z mandatami za prędkość. Nowym autem już nie poszalejesz!

Przedstawiciele Unii Europejskiej wytaczają kolejne działa przeciw piratom drogowym. Niewykluczone, że już od 2020 roku, przekraczanie prędkości stanie się fizycznie niemożliwe!

System rozpozna ograniczenia i nie pozwoli na szybszą jazdę
System rozpozna ograniczenia i nie pozwoli na szybszą jazdęLech GawucReporter

Wygląda na to, że kierowcy, którzy zdecydują się na zakup nowego auta po 2020 roku nie będą się już musieli obawiać mandatów za zbyt szybką jazdę. Nie oznacza to jednak, że jest się z czego cieszyć. Komisja Europejska chce, by systemy bezpieczeństwa w nowych pojazdach uniemożliwiały kierowcom przekraczanie prędkości!

To nie żart. Jak informuje brd24.pl - branżowy portal zajmujący się tematyką bezpieczeństwa drogowego - przedstawiciele UE pracują właśnie nad przepisami dotyczącymi nowego, obowiązkowego wyposażenia pojazdów. Wg Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu projekt ma być gotowy w najbliższych miesiącach. Jej przedstawiciele chcą, by od 2020 roku wszystkie sprzedawane na rynkach unijnych nowe samochody osobowe wyposażone były w system ISA, czyli Intelligent Speed Assistance. Ma to być rodzaj adaptacyjnego tempomatu uniemożliwiającemu kierowcom przekraczanie dozwolonej prędkości!

O możliwości wprowadzenia systemu ISA dyskutuje się w strukturach Unii Europejskiej już od kilku lat. Jego działanie polegać ma na ścisłej współpracy z systemem rozpoznawania znaków drogowych. Gdy kamera zainstalowana w przedniej części pojazdu zidentyfikuje ograniczenie prędkości, przekaże odpowiednią informację do sterownika, który wyświetli stosowny komunikat na desce rozdzielczej. Jeśli kierowca go zignoruje samochód zwolni automatycznie. Co więcej, system uniemożliwi poruszanie się z większą niż dopuszczalna prędkością, nawet gdy wciśniemy pedał gazu do oporu! Unijni urzędnicy chcą, by - dla większego bezpieczeństwa - ISA współpracował również z systemami nawigacji satelitarnej. Wprowadzenie obowiązku montowania ISA w nowych pojazdach od 2020 roku ma być krokiem w stronę "oswajania" kierowców z nowymi możliwościami oferowanymi przez pojazdy autonomiczne.

Urzędnicy chcą, by system ISA dawał kierowcy "margines bezpieczeństwa". Właśnie stąd brać się ma owe "kilka sekund" między wyświetleniem informacji o przekroczeniu prędkości, a jej automatycznym dostosowaniem do obowiązującego limitu. Chodzi o uniknięcie sytuacji, gdy ograniczenie prędkości wykryte zostanie np. w czasie manewru wyprzedzania.

Warto dodać, że Komisja Europejska badała już wpływ systemu ISA na bezpieczeństwo jazdy. Szacunkowy koszt doposażenia samochodu w takie urządzenie to między 180 a 250 euro. Nie jest do końca jasne, czy przepisy przewidywać będą możliwość wyłączenia ISA z poziomu kierowcy (obecnie ISA montowany jest m.in. w niektórych modelach Volvo i Forda, a kierujący ma możliwość jego dezaktywacji korzystając z przycisku na kierownicy). Badania wykazały bowiem, że po dezaktywacji systemu kierowcy testujący urządzenia w symulatorach przyspieszali chcąc "nadrobić" czas, w którym zmuszeni byli jechać zgodnie z przepisami.

Wprowadzenie inteligentnego ogranicznika prędkości jest mocno wspierane przez Euro NCAP, instytucję oceniającą bezpieczeństwo samochodów, która - już w 2015 roku - obiecała przyznawać dodatkowe punkty pojazdom z zainstalowanym asystentem ISA. Wielkim zwolennikiem tego systemu jest także European Transport Safety Council, mieszcząca się w Brukseli wpływowa organizacja pozarządowa, której celem jest działanie na rzecz bezpieczeństwa na drogach. ETSC powołuje się m.in. na przeprowadzone w 2014 roku w Norwegii badania, z których wynika, że ISA może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków o jedną piątą, a liczby ich ofiar śmiertelnych aż o 30 proc.

Problem jednak polega na tym, że, wbrew opinii unijnych polityków, nie mamy jeszcze technologii, która pozwala na odgórne wprowadzenie takiej funkcji. Systemy nawigacji nie są bowiem aktualizowane na bieżąco, więc nie mogą być jedynym źródłem informacji, natomiast funkcja odczytywania znaków drogowych nie raz się myli. Przykładowo, znak zakazujący poruszania się na danej drodze pojazdów o masie własnej powyżej 20 t, odczytywany jest zwykle jako ograniczenie prędkości do 20 km/h. I co wtedy? Z kolei ograniczenia prędkości, towarzyszące znakom ostrzegającym o zbliżaniu się do progu zwalniającego, polskie przepisy interpretują dwojako - albo jako faktyczne ograniczenie, albo jako prędkość, z którą maksymalnie możemy przejechać przez próg. Pamiętajmy też, że ograniczenie prędkości odwołuje skrzyżowanie. Chyba, że miniemy np. drogę wewnętrzną - wtedy nie jest to skrzyżowanie. Tylko skąd system ISA ma to wiedzieć?

Innymi słowy, ograniczniki prędkości oraz tempomaty adaptacyjne reagujące na ograniczenia prędkości są dobrym i praktycznym pomysłem, który nieźle się sprawdza. Ale elektronika nadal nie jest gotowa na to, aby móc jej powierzyć pełną kontrolę nad tym, jak szybko możemy jechać samochodem.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas