Koniec z autami z USA!
Skończyło się eldorado. Słabnąca złotówka rozłożyła prywatny import aut zza oceanu.
Od pewnego czasu Polska była zalewana przez towary z Ameryki. Obrotni rodacy, korzystając z mocnego kursu złotówki, kupowali w USA wszystko: komputery, aparaty, elektronikę, perfumy... I oczywiście samochody.
Na tych ostatnich można było oszczędzić najwięcej. Bo w Ameryce nowy samochód to nie dobro luksusowe, na które stać nielicznych, ale podstawowe narzędzie, jak młotek czy śrubokręt.
Dlatego np. volkwagena passata w USA wyceniono na 24 tysięcy dolarów (podstawowa wersja), BMW 328 - na 33 tysiące dolarów, a mercedesa C350 - na 38 tys. dolarów. Auta amerykańskiej produkcji są jeszcze tańsze - np. nowe wcielenie chevroleta camaro z silnikiem V6 kosztuje 23 tysiące dolarów.
Jeszcze niedawno jeden dolar kosztował niewiele ponad dwa złote, a więc wyprawa za ocean była jak najbardziej celowa.
Niestety, te czasy odeszły już do przeszłości. Chociaż to amerykańska gospodarka pogrążona jest w olbrzymim kryzysie, a polska - przynajmniej według oficjalnych komunikatów - ma się zupełnie nieźle, to złotówka obrywa po głowie. Dolar podrożał w ciągu kilku miesięcy o 40 procent, co oznacza, że za jeden banknot z wizerunkiem George'a Washingtona trzeba zapłacić obecnie już ponad trzy złote.
W tej sytuacji wyprawa za ocean staje się nieopłacalna. O ile samochody wciąż mają tam atrakcyjne ceny, to już ich koszt sprowadzenia do Polski czyni całe przedsięwzięcie nieopłacalnym.
Oprócz tych związanych z transportem (wynajęcie kontenera, dowóz auta do portu, itd. - ok. 5-10 tys. zł), pokaźną kwotę zostawiamy przecież w urzędzie celnym. Opłaty, jakie musimy ponieść to: cło w wysokości 10% od wartości auta (nie tego, co jest na fakturze...), podatek VAT - 22% i akcyza (do 2 l pojemności 3,1%, powyżej 2 l - 13,6 %).
Pozostaje tylko nadzieja, że drożejące euro nie spowoduje podniesienia cen samochodów w polskich salonach. Sprzedaż nowych aut nie stoi na najwyższym poziomie, a ewentualny skok cen w górę doprowadziłby do całkowitego jej załamania.