Koniec z atrapami radarów!

Z poboczy polskich dróg zniknąć mają szafki z szybką, w których urządzenie fotografujące jest tylko czasem albo nie ma go nigdy - informuje radio RMF FM, które zapoznało się z zapisami nowej ustawy. Nie oznacza to jednak, że na polskich drogach będzie mniej fotoradarów.

Takie tablice stoją m.in. w Krakowie i... działają
Takie tablice stoją m.in. w Krakowie i... działająINTERIA.PL

Te urządzenia mają być główną metodą na piratów drogowych. Jak pokazują statystyki policyjne, tam gdzie stoi fotoradar, jest nawet o 60 proc. mniej wypadków. Co ważne, aparaty będą stawiane tylko w najniebezpieczniejszych miejscach i nie będzie pustych masztów, bo - jak mówi poseł Janusz Piechociński z sejmowej komisji infrastruktury - miejscowi już się zorientowali i dodają gazu, a zamiejscowi hamują dramatycznie przed tym fotoradarem i wychodzi z tego parodia.

Jego zdaniem, parodią są też przenośne fotoradary rozstawiane przez straż miejską tylko po to, żeby złowić i "złupić" jak najwięcej kierowców.

- Nie będzie tych fałszywych fotoradarów, które umieszczono w śmietniku tuż obok przejścia dla pieszych - zaznacza Piechociński.

Pieniądze z mandatów nie będą już trafiały do instytucji, która wystawi fotoradar. Za wszystkie maszty i ich rozstawienie ma teraz odpowiadać już nie policja a Inspekcja Transportu Drogowego. To właśnie w ITD powstanie automatyczne centrum obróbki zdjęć. Warto również dodać, że autorzy projektu ustawy zrezygnowali z pomysłu wręczania tylko mandatów pieniężnych, za zdjęcia z fotoradarów nadal będą przyznawane punkty karne.

Od redakcji:

Z większością proponowanych zmian wypada się zgodzić. Wątpliwości budzi jednak likwidacja atrap fotoradarów. Przykład krakowski pokazuje, że pusta skrzynka, poprzedzona tablicą z odpowiednim ostrzeżeniem wyraźnie i płynnie spowalnia ruch. Wystarczy, że radar pojawi się tam raz na kilkanaście dni i nikt - również z miejscowych - nie podejmuje ryzyka.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas