Koniec tanich napraw samochodów. Z każdą drobnostką pojedziesz do ASO
We wrześniu 2025 obowiązywać zacznie nowe unijne rozporządzenie o bezpieczeństwie cyfrowym – Data Act. Jego brzmienie od miesięcy spędza sen z powiek przedstawicielom branży motoryzacyjnej, a ściślej – właścicielom warsztatów niezależnych. W ich opinii, pod pozorem poprawy bezpieczeństwa, w UE powstać może monopol dotyczący napraw samochodów. Mechanicy przestrzegaj, że bez wizyty w ASO nie będzie można nawet odczytać błędów z komputera pokładowego.

Spis treści:
Na początku kwietnia w Brukseli odbyła się branżowa konferencji CLEPA Aftermarket Conference. CLEPA - to skrót od angielskich słów Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych. Cykliczne spotkania w Brukseli skupiają się na aktualnych zagadnieniach europejskiego rynku części zamiennych i usług serwisowych. Tegoroczną dyskusję zdominowały nowe unijne przepisy Data Act o bezpieczeństwie cyfrowym.
W opinii ekspertów z CLEPA ich "dziurawy" kształt ogranicza dostęp do danych cyfrowych pojazdów dla warsztatów niezależnych i stanowi gigantyczne zagrożenie dla kierowców.
Błędy skasujesz tylko w ASO? Nowe prawo uderzy w miliony kierowców
W dobie szybkiego tempa rozwoju elektromobilności, sztucznej inteligencji i usług cyfrowych zapewnienia bezpieczeństwa danych stanowi gigantyczne wyzwanie. Problem w tym, że na mocy Data Act producenci pojazdów zyskują potężne narzędzie wpływu na rynek niezależnych warsztatów.
Cyberbezpieczeństwo nie może odbywać się kosztem konkurencji. Ochrona pojazdów przed zagrożeniami cyfrowymi jest oczywiście konieczna, ale nie powinna ograniczać dostępu do pokładowej diagnostyki (OBD) ani możliwości montażu części zamiennych. Takie działania mogą prowadzić do ograniczenia wyboru dla konsumentów i wzrostu kosztów napraw oraz konserwacji. – podkreślał Frank Schlehuber, Starszy Doradca ds. Rynku z CLEPA
Uczestnicy konferencji nie mają wątpliwości - w kwestii rynku motoryzacyjnego potrzebna jest dodatkowa regulacja. Wskazują na konieczność ”uzupełnienia luk” i zagwarantowania równych warunków wszystkim uczestnikom rynku - również niezależnym warsztatom.
Data Act uderzy kierowców po kieszeni. Naprawy o 1/4 w górę
Unijne rozporządzenie Data Act, ma wejść w życie we wrześniu tego roku. Tworzy one nowe ramy prawne dotyczące wykorzystania danych generowanych przez maszyny - w tym przez samochody.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że nowe samochody są zdecydowanie bardziej ”cyfrowe” niż ich poprzednie generacje. Nawet błaha z pozoru naprawa czy czynność serwisowa, jak chociażby wymiana klocków i tarcz hamulcowych czy akumulatora, wymaga często narzędzi czy oprogramowania licencjonowanego przez daną markę. Mówiąc wprost - bez "zatwierdzonego" przez producenta komputera nie sposób skomunikować się z pojazdem na tyle efektywnie, by "zaprogramować" nowe części.
Z danych CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych) wynika, że w nowszych autach nawet 20 proc. części wymaga zaprogramowania lub "wybudzenia" z poziomu pokładowej elektroniki pojazdu. W nowszych samochodach dotyczy to nawet takich elementów wyposażenia jak moduły sterujące poszczególnymi podzespołami, a nawet reflektory.

Takie operacje możliwe są często wyłącznie przy wykorzystaniu dedykowanych do danej marki narzędzi cyfrowych (często online). Dostęp do nich wymaga wykupienia subskrypcji i potrafi generować dla warsztatu gigantyczne koszty. Przykładowo - jeśli problemu nie uda się rozwiązać w czasie trwającej 24h subskrypcji (często to nawet kilkaset złotych), mechanik musi wykupić kolejną.
Wcześniejsze prognozy CLEPA mówiły, że wejście w życie Data Act spowodować może wzrost kosztów serwisowania pojazdu w niezależnym warsztacie rzędu 25 proc.
Z usterką tylko do ASO. Twój mechanik już nie skasuje błędu
Teoretycznie producent pojazdu jest zobowiązany zapewnić dostęp do jego danych w celu diagnostyki i naprawy. Pod pozorem "zagrożenia bezpieczeństwa" producenci pojazdów będą mogli blokować dostęp do danych poprzez "aftermarketowe" narzędzia.
Problem jest złożony i wymaga holistycznego podejścia ze strony ustawodawców. Z jednej strony ograniczenie dostępu do danych nosi znamiona nieuczciwej konkurencji i monopolu. Z drugiej, w dobie zaawansowanych systemów autonomicznej jazdy bazujących na wymagających kalibracji czujnikach i procesorach, błahe z pozoru "konflikty sprzętowe" w pojeździe skutkować mogą dramatycznymi wydarzeniami.
Jeśli niezależne warsztaty i innowatorzy zostaną odcięci od danych, konsekwencje odczują przede wszystkim konsumenci – poprzez wyższe koszty, mniejszy wybór i niższą dostępność usług. Odwoływanie się do „cyberbezpieczeństwa” coraz częściej brzmi jak wygodny pretekst do zamknięcia rynku przez największych graczy. Potrzebujemy nie deklaracji, lecz egzekwowalnych przepisów gwarantujących rzeczywisty dostęp do danych – bo bez niego cyfrowa mobilność stanie się przywilejem nielicznych. – kwituje Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM)
Z tego powodu CLEPA wzywa do "gruntownej rewizji Załącznika X - a nie do szybkich, doraźnych korekt” i apeluje do decydentów, by ”uwzględnili postęp technologiczny, zapewnili rzeczywisty dostęp niezależnym warsztatom oraz szybko przyjęli uzupełniające przepisy dotyczące dostępu do danych generowanych w pojazdach".