Kolejna wada aut elektrycznych: To przez nie nie będzie juz The Grand Tour
13 września 2024 roku został wyemitowany finałowy odcinek popularnego programu "The Grand Tour", podczas którego Clarkson, Hammond i May przemierzyli urokliwe drogi Zimbabwe. W trakcie swojej podróży słynna trójka dziennikarzy pożegnała się z widzami. Jednocześnie Jeremy uchylił rąbka tajemnicy na temat powodów zaprzestania kręcenia kolejnych odcinków.
Pierwsze plotki na temat tego, że Jeremy Clarkson, Richard Hammond oraz James May nie będą już nagrywali kolejnych odcinków "The Grand Tour" pojawiły się jeszcze w ubiegłym roku. Przez większość czasu słynne trio prowadzących nie odnosiło się jednak do przyczyn podjęcia takiej decyzji. Ciszę przerwał dopiero sam Clarkson, który uchylił rąbka tajemnicy podczas wywiadu dla "The Times".
Kręcenie The Grand Tour było męczące i brakowało pomysłów
Dziennikarz odpowiedział w swoim stylu - bardzo szczerze i brutalnie. Stwierdził, że nagrywanie takiego programu jak "The Grand Tour" jest "bardzo wymagające fizycznie i staje się to coraz trudniejsze, gdy jest się "grubym i starym". Dał tym samym do zrozumienia, że podróżowanie po świecie, często w bardzo niekomfortowych warunkach i branie udziału w kolejnych wyzwaniach, stało się dla niego zbyt męczące. Jednocześnie prezenter zaznaczył, że ekipie Amazona coraz trudniej było wymyślać scenariusze na kolejne odcinki.
Kiedy spotykaliśmy się, aby przedyskutować pomysły na nowe odcinki, ludzie tylko bezradnie podnosili ręce.
Samochody elektryczne jednym z powodu zakończenia The Grand Tour
Jak się jednak okazuje wiek, zmęczenie i kłopoty ze scenariuszem nie były jedynymi powodami zaprzestania kręcenia dalszych części "The Grand Tour". W trakcie ostatniego odcinka programu wyemitowanego 13 września 2024, Jeremy Clarkson ze znaną sobie szczerością wspomniał o jeszcze jeden przyczynie. Mowa o samochodach elektrycznych.
Jest wiele powodów, dla których kończymy ten program. Dla mnie głównym jest fakt, że nie interesują mnie elektryki. Są jak sprzęt AGD. Pralki, mikrofalówki. Tu nie ma czego recenzować. Nie ma się czym cieszyć. Są po prostu do d**y.
Kolorytu powyższej wypowiedzi dodaje fakt, że słowa te Clarkson wypowiedział w trakcie jazdy legendarną Lancią Montecarlo Spider. Włoski pojazd produkowany w latach 1975-1978 do napędu wykorzystywał silnika R4 o pojemności dwóch litrów. Moc 120 KM przenoszona była na oś tylną poprzez 5-biegową manualną skrzynię biegów. Chociaż przez wielu Lancia Montecarlo była uważana za jeden z najbardziej awaryjnych modeli wszech czasów, nie sposób odmówić jej charakteru i nietuzinkowości.
Wielu z was dorasta wśród samochodów elektrycznych i nie zaznacie tych dźwięków.
Jeremy Clarkson o samochodach elektrycznych
To nie pierwszy raz, gdy słynny "Jezza" w krytyczny sposób wypowiada się o samochodach elektrycznych i porównuje je do sprzętu kuchennego. Już kilka lat temu prezenter negatywnie odniósł się do usilnie narzucanej elektrycznej motoryzacji. W jednym z wywiadów stwierdził on, że nigdy nie będzie jeździł Teslą.
W garażu mam prawdopodobnie 10 samochodów. Wszystkie z silnikami V8.
Ponadto wielokrotnie podkreślał on w swoich programach, że pojazdy elektryczne nie mają "duszy" oraz brak w nim jakiegokolwiek uroku, oraz ekscytacji. W trakcie wspomnianego już wywiadu dla "The Times" zaznaczył, że tworzenie takiego programu, jak Grand Tour z wykorzystaniem elektryków nie byłoby czymś, co dobrze wygląda w telewizji.