Klub "trójki"

Kto z nas nie marzy o samochodzie spalającym śladowe ilości benzyny czy oleju napędowego? Kto w obliczu dramatycznie rosnących cen paliwa nie chciałby wejść w posiadanie cud-pojazdu pojawiającego się na stacji paliw sporadycznie, raz na tydzień czy może nawet rzadziej, słowem: od święta? Marzenia o samochodzie wykazującym minimalne zapotrzebowanie na benzynę czy ropę coraz częściej nawiedzają ludzkość. Wszystko zaś za sprawą drastycznie zmniejszających się zasobów naturalnych oraz widma całkowitego ich wyczerpania.

article cover
INTERIA.PL

Kto z nas nie marzy o samochodzie spalającym śladowe ilości benzyny czy oleju napędowego? Kto w obliczu dramatycznie rosnących cen paliwa nie chciałby wejść w posiadanie cud-pojazdu pojawiającego się na stacji paliw sporadycznie, raz na tydzień czy może nawet rzadziej, słowem: od święta?

Marzenia o samochodzie wykazującym minimalne zapotrzebowanie na benzynę czy ropę coraz częściej nawiedzają ludzkość. Wszystko zaś za sprawą drastycznie zmniejszających się zasobów naturalnych oraz widma całkowitego ich wyczerpania.

Recepta na super oszczędny samochód z pozoru wydaje się być prosta. Nie od dziś wiadomo, że ciężar pojazdu ma niebagatelny wpływ na ilość zużywanego paliwa. Czym cięższy samochód tym większe spalanie, bowiem większa jest praca silnika. To naturalne. Tak więc pierwszym zabiegiem mającym doprowadzić do zmniejszenia zużycia paliwa jest "odchudzenie" karoserii. Badania nad tym tematem dowiodły, że każde, zbędne 10 procent wagi nadwozia, to 3-4-procentowa oszczędność w zużyciu paliwa. Różne firmy zatem, nawet te najbardziej renomowane, na różne sposoby poszukują "cud-diety". Najbardziej popularnym jest stosowanie lżejszych komponentów do produkcji nadwozia.

I tak na przykład w modelu lupo 3L Volkswagen wprowadza elementy karoserii wykonane z aluminium (drzwi, maska, błotniki), magnezu (między innymi ... koło kierownicy), a nawet tworzyw sztucznych (nie są one może tak szlachetne i eleganckie jak materiały tradycyjne, ale często bardziej od nich wytrzymałe, a z całą pewnością lżejsze).

Aluminium, które jako metal super lekki winno w powyższym kontekście stać się materiałowym hitem, oprócz niewątpliwych zalet (jak zmniejszenie wagi nadwozia nawet o 45 procent) posiada także wady. Wykazuje na przykład aż trzykrotnie mniejszy moduł sprężystości niż tradycyjna stal. Wymaga również znacznie bardziej zaawansowanych metod technologicznych stosowanych w procesie powstawania karoserii. Na domiar złego jest szalenie drogie. Przeciwnicy budowania aluminiowych samochodów wymieniają jeszcze jedną niedogodność wypływającą z faktu istnienia takich pojazdów, wskazując, że jest nią koniecznośc powołania do życia zupełnie nowych, zajmujących się wykonywaniem napraw blacharskich warsztatów. Mimo pewnych minusów próby z eksploatacją aluminiowych karoserii wciąż trwają. Lekkimi "budami" wykonanymi z tego metalu mogą poszczycić się między innymi audi A2 i A8.

Innym sposobem mającym za zadanie zmniejszenie zużycia paliwa jest obniżenie współczynnika oporu powietrza karoserii. Prawa fizyki wyjaśniają precyzyjnie istotę pomysłu. Czym mniejszy opór powietrza, tym mniejsza praca wykonana przez jednostkę napędową. Również i tutaj istnieje cały szereg sposobów i chwytów zmierzających do osiągnięcia celu. Na przykład inna konstrukcja spoilerów, obniżenie karoserii, i.t.p. W oplu astrze ECO4 producent zastosował specjalne, opływowe osłony podwozia, zmniejszył wloty powietrza w przednim zderzaku, zamontował specjalny spoiler na krawędzi bagażnika. W ten sposób współczynnik oporu powietrza z wartości 0,30 uległ zmniejszeniu do wartości 0,28. Dodatkowo astra ECO4 została także poddana zabiegom "odchudzającym" (między innymi zastosowano lżejsze ... tłoczki w amortyzatorach), wyposażona w "dłuższą", a co za tym idzie bardziej ekonomiczną skrzynię biegów oraz napompowane do wartości 3 barów opony. Wszystko to spowodowało, iż samochód z silnikiem DTI o pojemności 1,7 spala średnio poniżej 5 litrów ropy na sto.

Ale cóż to za wynik pięć litrów?! Trzy litry, tak! To już coś! Prace nad skonstruowaniem takiego samochodu wciąż trwają. Optymizm firm w tym względzie jest jednak chyba przedwczesny. Reklamowany jako najmniej spalający samochód świata, a wspominany już przez nas volkswagen lupo 3L tak naprawdę śladowe ilości ropy zużywa tylko wtedy, kiedy kierowca dostosuje się do bardzo rygorystycznych reguł prowadzenia i obsługi pojazdu. Przy "normalnej" jeździe lupo zużywa około 5,5 litra ropy na sto. Na dodatek jest, jak na swoją klasę, bardzo drogi, zaś ci, którzy mieli okazję nim jeździć, twierdzą, że także niedopracowany (zwłaszcza opornie działająca skrzynia biegów).

Bardziej udaną konstrukcją w tym względzie wydaje się być mały smart. Najmniejszy silnik diesla na świecie (z systemem common rail) jaki montowany jest w tym pojeździe ma pojemność skokową 800 cm. sześć, moc 41 KM i zużywa trzy litry ropy na sto. Ale smart to mini samochód o wygórowanej cenie na dodatek nadający się tylko do jazdy po mieście.

Chętnych chcących należeć do klubu "trójki" będzie coraz więcej. Być może już wkrótce doczekamy się samochodu, który w pełni wykorzysta wszystkie dotychczasowe doświadczenia i nie będzie przy okazji tak horendalnie drogi.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas