Kierowcy ciężarówek uratują silnik Diesla? "Sparaliżujemy drogi, jak rolnicy"

Federazione Autotrasportatori Italiani (FAI), czyli włoskie stowarzyszenie przewoźników drogowych, zagroziło, że w przypadku kontynuowania unijnej polityki odchodzenia od spalinowej motoryzacji, tysiące włoskich ciężarówek sparaliżują europejskie drogi. Czy Włochom uda się uratować silnik Diesla?

Zorganizowany protest rolników, który przyniósł efekt w postaci wycofania się Komisji Europejskiej z planów ograniczenia stosowania pestycydów, zachęcił do twardego wyrażania swojego stanowiska kolejne grupy zawodowe. Na widmo podobnego scenariusza wskazują właśnie przedstawiciele FAI, którzy ostrzegają Komisję Europejską przed planami "przymusowej rezygnacji z silników Diesla". 

Włosi chcą bronić silników Diesla. Grożą paraliżem europejskich dróg

W połowie stycznia Rada i Parlament Europejski porozumiały się w sprawie planów ograniczenia emisji CO2 w transporcie drogowym. W tym przypadku chodzi o redukcję emisji spalin przez samochody ciężarowe (o DMC powyżej 7,5 tony) i autobusy w ruchu pozamiejskim. W ramach osiągniętego porozumienia, do 2030 roku średnia emisja CO2 z rur wydechowych samochodów ciężarowych zmaleć ma o 45 proc. W 2035 roku redukcja wynosić ma już 65 proc, a w roku 2040 - 90 proc. W praktyce oznacza to szybką rezygnację z silników wysokoprężnych i zmuszenie branży transportowej do przesiadki na samochody elektryczne.

Reklama

W piątek, 9 lutego, za wprowadzeniem nowych wytycznych opowiedziały się niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej, za wyjątkiem Czech, Polski, Słowacji oraz - właśnie - Włoch. 

Włoskie "nie" dla elektrycznych ciężarówek. Ciężarówki na ropę sparaliżują europejskie drogi?

FAI nie ma wątpliwości, że europejscy przewoźnicy ucierpią z powodu "nagłej rewolucji paliwowej opartej na irracjonalnych założeniach". Prezes stowarzyszenia ostrzegł władze UE, że jeśli Komisja Europejska zacznie wdrażać w życie forsowane zmiany, włoscy przewoźnicy - wzorem rolników - sparaliżują europejskie drogi.

Założenia UE w dziedzinie elektryfikacji transportu drogowego śmiało nazwać można za skrajnie optymistyczne. Z analiz ACEA, czyli Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów wynika, że - by osiągnąć cele zakładane na 2030 rok, po drogach Starego Kontynentu będzie musiało poruszać się ponad 400 000 ciężarówek i autobusów o napędzie akumulatorowo-elektrycznym lub wodorowym. Oznacza to, że co najmniej jedną trzecią wszystkich nowych rejestracji w sektorze pojazdów użytkowych stanowić muszą modele o zerowej emisji.

ACEA prognozuje, że taka wizja wymaga uruchomienia w Europie co najmniej 50 000 odpowiednich stacji ładowania (większość to megawatowe systemy ładowania) i co najmniej 700 stacji tankowania wodoru. Koszty tej transformacji odczują nie tylko przewoźnicy, ale wszyscy mieszkańcy UE. ACEA zauważa, że same ciężarówki odpowiadają dziś za - uwaga - 77 proc. wszystkich towarów przewożonych drogą lądową w UE, a ponad połowa podróży transportem publicznym odbywa się autobusami. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Diesel | diesel | olej napędowy | Komisja Europejska | Polska | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama