Kiedy obiecane paliwo po 5 zł? Oficjalna odpowiedź rządu
W szczycie kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi premier Donald Tusk przekonywał, że gdyby rządy w Polsce nie były sprawowane przez PiS, paliwo kosztowałoby po 5 zł za litr. Mocnych deklaracji obecnego szefa rządu nie zapomnieli członkowie samego Prawa i Sprawiedliwości, którzy wystąpili do premiera z "prośbą" wyjaśnienie dlaczego obecnie za paliwo kierowcy płacą już blisko 7 zł. Do ich pytań odnieśli się właśnie przedstawiciele resortu finansów.
Spis treści:
Pod interpelacją skierowaną do Ministerstwa Finansów podpisało się ośmioro parlamentarzystów PiS: Dariusz Matecki, Michał Woś, Maria Kurowska, Sebastian Kaleta, Edward Siarka, Tadeusz Woźniak, Sebastian Łukaszewicz i Piotr Uruski.
18 sierpnia 2023 roku zapowiedział Pan, że w programie KO będą "proste decyzje, które obniżą ceny“ i ma "bardzo konkretne rozwiązanie“, które spowodowałoby, że litr benzyny kosztowałby 5 zł
Parlamentarzyści zapytali więc, kiedy premier przedstawi i wprowadzi w życie obiecywane w kampanii "bardzo konkretne rozwiązania“, które spowodują, że litr benzyny będzie kosztować 5 zł?
Kiedy paliwo po 5 zł za litr? Posłowie PiS piszą do premiera
Już sama forma interpelacji zasługuje na uwagę, bo jej treść zaczyna się od słowa "Premierze". W oficjalnym piśmie zabrakło więc zwyczajowej formuły grzecznościowej "Panie". Nie zmienia to jednak faktu, że wspomniane deklaracje rzeczywiście padły, a kierowcy do dziś nie doczekali się ich realizacji.
Początkowo pismo skierowane było do Prezesa Rady Ministrów, ale w toku jego rozpatrywania trafiło do Ministerstwa Aktywów Państwowych, gdzie zmieniono jego adresata na Ministerstwo Finansów. W jakiś sposób odniósł się do niego przedstawiciel resortu?
Paliw w Polsce po 5 zł. Takie cuda tylko w kampanii wyborczej
Pod odpowiedzią podpisał się podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów - Jarosław Neneman. Jej treść trudno uznać za zaskakującą. Przedstawiciel resortu podkreśla, że w myśl przepisów unijnych przepisy podatkowe, które w znaczny sposób wpływają na ostateczną cenę paliwa, "powinny być zgodne z unijnymi przepisami prawa dotyczącymi podatku od wartości dodanej".
Powyższe dotyczy m.in. zakresu zwolnień od podatku, jak również zakresu zastosowania preferencyjnych stawek podatku VAT. Przepisy dyrektywy VAT nie przewidują możliwości wprowadzenia stawek preferencyjnych VAT na dostawę paliw. Tym samym na gruncie prawa unijnego brak jest możliwości objęcia dostawy paliw stawkami obniżonymi
I przy okazji "wbija szpileczkę" poprzedniej ekipie rządzącej przypominając, że "rząd premiera Mateusza Morawieckiego, zdecydował o rezygnacji z obniżonych stawek VAT na paliwo od 1 stycznia 2023 roku". Dodaje przy tym, że działania polegające na stosowaniu marż wynikających z czynników pozabiznesowych są "niewskazane" i leżą w kompetencji zarządu Orlenu. Wskazuje też na art. 3751 Kodeksu spółek handlowych, w myśl którego walne zgromadzenie i rada nadzorcza "nie mogą wydawać zarządowi wiążących poleceń dotyczących prowadzenia spraw spółki".
Działając jako akcjonariusz Skarbu Państwa nie ma uprawnień do ingerowania w prowadzenie spraw Spółki, także w zakresie kształtowania cen paliw
Kiedy więc paliwo na polskich stacjach kosztować będzie po 5 zł za litr?
Najprawdopodobniej nigdy, bo - tłumacząc z urzędniczego na "nasz" - ceny reguluje rynek, a nie rząd. Oczywiście trudno przypuszczać, by premier Donald Tusk nie miał świadomości mechanizmów kontroli nad rynkiem paliw przed wyborami. Zapewne miał, w przeciwieństwie do wielu wyborców. Swoją interpelacją posłowie PiS pokazali więc obłudę i cynizm swojego politycznego oponenta, którego populistyczne hasła skierowane były wyłącznie na pozyskanie jak największej liczby głosów. Tyle tylko, że temat cen paliw to oręż, którym sam PiS walczył o głosy do ostatnich chwil październikowego głosowania. W tym miejscu warto przypomnieć, że wielu wyborców z lokali wyborczych kierowało się wprost na Orlen, by zdążyć zatankować swój samochód w zaskakująco atrakcyjnej cenie, która - w opinii analityków - stała w jaskrawej sprzeczności z rynkowymi trendami.
Dość przypomnieć, że w styczniu prokuratura w Płocku rozpoczęła śledztwo w sprawie "cudu na Orlenie", gdy w tygodniach poprzedzających wybory parlamentarne w Polsce ceny paliwa były nawet o 1,4 zł niższe niż np. w Czechach. Kierowcy wykupowali je w takim tempie, że Orlen nie był w stanie zapewnić ciągłości dostaw, a przez cały kraj przetoczyła się wówczas fala tajemniczych "awarii" dystrybutorów - w ten sposób kierowany przez Daniela Obajtka Orlen próbował nieudolnie ukryć fakt braku paliw.