Kibice kochają Roberta Kubicę

Podczas 70. Rajdu Polski, 9. rundy mistrzostw Europy, kibice sportów motorowych najbardziej kochają... Roberta Kubicę.

article cover
PAP

Szczególnie widać to w strefie serwisowej przed stanowiskiem Citroena, gdzie non-stop, w deszczu i chłodzie stoi kilkusetosobowy tłum fanów.

Na przekór aurze, w głębokim błocie stoją i czekają na swojego idola. Są tam nawet wtedy, gdy Kubica rywalizuje na trasie odcinków specjalnych. Kibic nie zraża się deszczem, chłodem, czeka... Gdy Kubica przyjeżdża do strefy serwisowej, najpierw rozmawia ze swoim inżynierem, omawia z nim zakres prac przed wyjazdem na następne odcinki. Później wita się z fanami, składa autografy, podpisuje zdjęcia.

Pomimo zmęczenia były kierowca Formuły 1 wie, że kibic jest bardzo ważny. Bez niego sport nie istnieje. Ściganie się dla samego siebie mija się z celem.

Sporo fanów jest także zawsze przed serwisami Krzysztofa Hołowczyca, Kajetana Kajetanowicza, Michała Kościuszki, Bryana Bouffiera i Macieja Oleksowicza.

Ci kierowcy także doceniają sympatyków motosportu. I nawet wtedy, gdy mają wszystkiego dość, gdy awaria wspomagania układu kierowniczego (Kościuszko), czy problemy na trasie (Bouffier) sprawiają, że najchętniej zaszyliby się w swoich kamperach i wypoczywali, wychodzą do zmarzniętych i przemoczonych fanów, którzy często przejechali kilkaset kilometrów, by choć przez chwilę zobaczyć z bliska swojego idola.

"Bez kibiców nas przecież nie ma, jeździmy dla nich, dla nich często ryzykujemy walcząc o sekundy. Kibic jest naszym wsparciem, gdy człowiek widzi swoich sympatyków, dostaje +kopa+ i jest w stanie urwać rywalom kilka kolejnych sekund" - zapewnił Kościuszko.

Kibic na 70. Rajdzie Polski z bazą w Mikołajkach nie ma łatwego życia. Musi walczyć z przeciwnościami losu, z błotem zalegającym strefę serwisową, z ogromnymi korkami, jakie blokują drogi dojazdowe do odcinków specjalnych.

Dodatkowo, gdy już dojedzie na odcinek, musi przestrzegać przepisów bezpieczeństwa, które nie pozwalają mu stanąć tam, gdzie najlepiej widać, tylko tam, gdzie jest bezpiecznie. A to często nie idzie ze sobą w parze. Służby porządkowe są jednak bezwzględne, bezpieczeństwo jest najważniejsze.

A sami zawodnicy? Nie irytują się nawet wtedy, gdy fani na siłę wpychają do ich samochodów kamery, telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, aby zrobić zdjęcie. Rozumieją, że taki jest los... idola.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas