Karawaning nad Wisłą w 2022 roku - kampery na minusie, przyczepy na plusie
Czas gwałtowanych wzrostów polskiego karawaningu z lat 2020-2021 mamy już za sobą, a dzisiaj wydaje się, że branża wchodzi w okres spadków lub co najmniej stagnacji. Ubiegłoroczna sprzedaż nowych kamperów była niższa w porównaniu do roku 2021. Lekki plus zanotowano w segmencie nowych przyczep. W dziale pojazdów używanych widać tylko minusy.
Polski rynek mobilnej turystyki rozwijał się w dobrym tempie już od wielu lat, jednak gwałtowne przyspieszenie nastąpiło w... pandemicznym roku 2020. Wtedy to, za sprawą ustawowych regulacji, szukaliśmy społecznego dystansu, co przełożyło się na lawinowy wręcz wzrost liczby wypożyczalni kamperów, a także większą sprzedaż kamperów oraz przyczep, zarówno nowych jak i używanych.
Niestety, zakłócone w 2020 roku łańcuchy dostaw wciąż nie powróciły do swoich pierwotnych kształtów, a zmniejszające się zapasy gotowych pojazdów nie pozwoliły zaspokoić zwiększającego się zapotrzebowania na nowe kampery. Z problemem braku podwozi branża zmagała się w roku 2021, również w 2022, a znaczącą poprawę w tym temacie firmy produkujące nowe kampery powinny odczuć dopiero w przyszłym roku.
Stanie się tak jednak dopiero wtedy, gdy Stellantis uruchomi w Gliwicach linię dedykowaną wyłącznie podwoziom do kamperów. Jak już pewnie wiecie, na Śląsku produkowane będą auta dostawcze (Citroen Jumper, Peugeot Boxer, Fiat Ducato). I właśnie ten ostatni model - najpopularniejszy jako baza dla kamperów - niedawno przeszedł znaczącą modernizację, co tylko zwiększyło popyt, przy niezmienionej podaży.
Dużo łatwiej było z podwoziami innych marek. Ford, Mercedes oraz Volkswagen w miarę na bieżąco realizowali zamówienia branży kamperowej, która jednak potrzebowała trochę czasu by zaprezentować więcej modeli bazujących na wspomnianych markach.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda w segmencie przyczep, gdzie kłopotem nie były podwozia - te dostępne były na bieżąco - a wyposażenie. Poszczególne egzemplarze docierały do dealerów w niepełnych konfiguracjach, a brakujące elementy (np. lodówki, klimatyzatory) dostarczane były w późniejszym czasie.
Większa dostępność oraz niższe w porównaniu do kamperów ceny spowodowały, że przyczepy obroniły trend wzrostowy, zapoczątkowany w 2020 roku.
Z ciekawszych trendów w dziale przyczep warto zauważyć większe oferowanie w zakresie modeli lekkich, a więc o masie do 750 kg. Takie przyczepy nie wymagają dodatkowych uprawnień (kod B96 lub kategoria E do B), a dzięki w miarę przystępnym cenom pozwalają łatwiej wejść do świata karawaningu.
Rejestracje nowych kamperów w Polsce (egzemplarze o DMC powyżej 3,5 tony)
Rejestracje nowych kamperów w latach 2020-2022
Niech nie zmyli was słowo "tańsze" ze śródtytułu, bo przyczepy również mogą kosztować w okolicach połowy miliona złotówek. Najbardziej luksusowe - i zarazem największe - modele to naprawdę wygodne apartamenty na kołach, ale na dobry początek może wystarczyć tzw. Niewiadówka. Najmniejszy model N126d to wydatek rzędu 42 tysięcy złotych.
Na drugim końcu skali są przyczepy dwuosiowe, z pełnym węzłem sanitarnym, miejscem do spania dla nawet 8 osób, z dużą kuchnią, klimatyzacją i wieloma innymi udogodnieniami.
Najtańsze przyczepy są lekkie (DMC do 750 kg). Największe ważyć mogą nawet 2 500 kilogramów, a w takiej sytuacji wymagają już specjalnych uprawnień, czyli kategorii E do B, umożliwiającej holowanie ciężkich przyczep. Do tego zadbać trzeba również o odpowiedni... holownik.
Rynek nowych przyczep to 1067 sztuk, co oznacza ponad dwuprocentowy wzrost w porównaniu do roku 2021. Kiedy ubiegłoroczny wynik zestawimy z rejestracjami w roku pandemicznym, obraz rynku przyczep będzie jeszcze bardziej optymistyczny. Ale czy ten trend się utrzyma?
Rejestracje nowych przyczep w latach 2020-2022
W ubiegłym roku zmniejszył się również strumień używanych kamperów i przyczep, przywożonych do Polski. Tych pierwszych rodacy sprowadzili 1779 sztuk (mniej o ponad 11 procent), import przyczep był niższy o prawie 8 procent (7173 sztuki).
Takie wyniki to między innymi efekt wzrostu cen na rynku pojazdów używanych. Podobnie jak w przypadku nowych kamperów i przyczep, również egzemplarze z drugiej (albo i trzeciej) ręki znacznie podrożały, a do tego wymagają one w wielu przypadkach solidnego, dużego i przede wszystkim kosztownego serwisu. A z tym był spory kłopot.
Nie wszystkie sprowadzone pojazdy trafiły do autoryzowanych warsztatów, gdzie były spore kolejki i występowały braki części zamiennych. Znaczna część naprawiana była garażowo, z różnym, na ogół kiepskim, skutkiem.
***