Już nie będzie można oszukiwać tak, jak Volkswagen

KE, PE i kraje członkowskie porozumiały się w czwartek ws. zaostrzenia przepisów dotyczących produkcji i testów samochodów. Chodzi o to, aby pojazdy były bezpieczniejsze i mniej szkodziły środowisku. To pokłosie afery Volkswagena, ujawnionej w 2015 r.

Porozumienie ma charakter wstępny, wymaga jeszcze ostatecznego zatwierdzenia przez Parlament Europejski.

We wrześniu 2015 r. ujawniona została tzw. afera Diselgate, w którą zamieszany był niemiecki koncern Volkswagen. Proceder polegał na montowaniu w samochodach specjalnego oprogramowania, pozwalającego na manipulację wynikami pomiarów emisji spalin z układu wydechowego.

W ślad za tym w styczniu 2016 r. KE przedstawiła propozycję przepisów dotyczących dopuszczania do ruchu samochodów. W czwartek europejskie instytucje i kraje członkowskie porozumiały się co do tego, jak będą wyglądały nowe przepisy prawne.

Reklama

Proponowane rozwiązania dają Komisji Europejskiej więcej władzy w nadzorze nad procesem homologacji nowych aut i mają zapobiegać takim oszustwom, jak to, którego dopuścił się Volkswagen.

Obecnie to władze krajowe odpowiadają za wydawanie certyfikatów, które poświadczają, że samochód spełnia wszystkie warunki (w tym dotyczące wymogów prawa UE) i może trafić na rynek. Propozycja KE zmierza do tego, by testy samochodów były bardziej niezależne od producentów, a także by kontrolowane były również używane auta. Komisja ma mieć większy nadzór nad całością systemu.

Propozycja przewiduje, że unijni kontrolerzy będą mogli nałożyć karę wynoszącą 30 tys. euro od samochodu, jeśli jego producent nie będzie spełniał wymogów uprawniających do uzyskania homologacji.

Kary maja grozić też za stosowanie urządzeń pomagających oszukiwać w testach.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy