Jesteś miłośnikiem motoryzacji? A wiesz, czym się różni Haldex od Torsena?
Jedno z czasopism, specjalizujące się w opisywaniu i recenzowaniu samochodów, reklamuje się hasłem: "magazyn prawdziwych miłośników motoryzacji". Hm... Czy takie sformułowanie oznacza, że są też nieprawdziwi? I po czym odróżnić jednych od drugich? A właściwie kto to taki: miłośnik motoryzacji?
Są ludzie, którzy świetnie znają historię Forda Mustanga, potrafią wyrecytować daty premier kolejnych generacji Volkswagena Golfa, z pamięci podać moc i osiągi wszystkich wersji Toyoty Corolli VI , umieją rozpoznać dowolny model auta po drobnym fragmencie nadwozia, ale okazują się kompletnymi ignorantami w dziedzinie techniki samochodowej. Nie wiedzą, do czego służy dyferencjał, jaką funkcję pełni koło dwumasowe, czym się różni Haldex od Torsena... A w celu sprawdzenia poziomu oleju w silniku jadą do serwisu.
Inni z zamkniętymi oczami wymienią klocki hamulcowe, kochają godzinami dopieszczać swoje lśniące cacko w garażu, ale bardzo kiepsko sobie radzą za kierownicą.
Nie brakuje takich, którzy będą autorytatywnie wypowiadać się na temat jakości współczesnych modeli BMW i niezawodności Mercedesów, choć nigdy osobiście nie mieli do czynienia ze wspomnianymi markami, bo korzystają wyłącznie z komunikacji publicznej.
Na tym nie koniec. Znamy bardzo dobrych, doświadczonych kierowców, pokonujących rocznie dziesiątki tysięcy kilometrów, którzy zaskakująco słabo znają samochody, które użytkują. Nie wiedzą, jaki maksymalny moment obrotowy (o ile w ogóle słyszeli o takim pojęciu) generują zainstalowane w nich silniki, jakie rozwiązanie zastosowano w tylnym zawieszeniu itd. Uważają, że podobne informacje nie są im do niczego potrzebne. Czy żeby oglądać telewizję, musisz znać budowę telewizora?
A skoro wspomnieliśmy o telewizji... Niedawno jeden z uczestników popularnego teleturnieju, z zawodu tłumacz i nauczyciel języka angielskiego, dłuższy czas biedził się nad pytaniem, gdzie w aucie seryjnie montuje się ładunki pirotechniczne. Miał wybrać spośród czterech możliwości. W silniku? W oponach? W napinaczu paska klinowego? W pasach bezpieczeństwa? Do prawidłowej odpowiedzi doszedł drogą dedukcji i eliminacji.
Magister inżynier, który wcześniej zajmował się fizyką jądrową, a obecnie tworzy aplikacje internetowe, za trudne uznał pytanie, co należy uczynić, by dostać się do kolumny MacPhersona: zrobić otwór w czaszce, zdjąć koło w samochodzie, otworzyć gazetę na trzeciej stronie czy może uruchomić czakrę trzeciego oka? "Hm... Co to jest kolumna MacPhersona? Może to jest kolumna, w której znajduje się amortyzator? Nie wiem, nie wiem..." Zastanawiał się długo, w końcu poprosił o telefon do przyjaciela, inżyniera mechanika "od transportu". Którego pomoc, jak możemy się domyślać, okazała się skuteczna.
Wstyd? Kompromitacja? Może tak, może nie. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu właścicieli i użytkowników aut (i bynajmniej nie dotyczy to wyłącznie blondwłosych przedstawicielek płci pięknej, lecz również dorosłych facetów) chce po prostu, by pojazd ładnie się prezentował, był funkcjonalny i wygodny oraz bezproblemowo dowoził ich do celu. Motoryzacją w ogóle się nie interesuje. Kogo zatem można nazwać jej miłośnikiem? Zwłaszcza tym prawdziwym?