Jest źle. Motoryzacyjny gigant wstrzymuje produkcję

Chociaż w Paryżu trwa właśnie ogromne motoryzacyjne święto, można odnieść wrażenie, że powoli nabiera ono charakteru stypy...

Niedawno informowaliśmy, że w związku z niewielkim popytem na nowego 208, zarząd Peugeota zdecydował, że pracownicy słowackiej fabryki w Trnavie wysłani zostaną na przymusowy urlop. W ostatnim kwartale roku linia montażowa zatrzymana zostanie aż na 21 dni, mimo że zakład od dłuższego czasu pracuje "na pół gwizdka".

Jednak, że nie tylko koncern PSA ma problemy ze zbytem modelu, który - przynajmniej teoretycznie - powinien pełnić rolę lokomotywy sprzedaży. W sytuacji nie do pozazdroszczenia znalazł się również Fiat.

Przedstawiciele włoskiego giganta poinformowali właśnie, że linia montażowa zakładu w Pomigliano, gdzie produkowany jest najważniejszy z punktu widzenia przyszłości marki model panda, zatrzymana zostanie z końcem bieżącego miesiąca. Przestój wynikający ze słabego popytu trwać ma od 29 października do 9 listopada. Na przymusowe urlopy wysyłani są też robotnicy zatrudnieni w wielu innych włoskich zakładach Fiata. Prezes koncernu - Sergio Marchionne - stara się jednak uspokoić nastroje i podkreśla, że chociaż producent zmaga się z trudną sytuacją rynkową zarząd - przynajmniej na razie - nie planuje redukcji zatrudnienia.

Reklama

Włoski producent przyjął niecodzienną i kontrowersyjną strategię przeczekania kryzysu poprzez minimalizowanie kosztów. Jednym z jej założeń jest zamrożenie prac nad nowymi modelami. Skutkuje to niestety tym, że oferta koncernu w szybkim tempie się starzeje - europejski kryzys w branży motoryzacyjnej trwa bowiem nieprzerwanie od pięciu lat, ze szczególnym nasileniem w ostatnich dwóch.

Wstrzymując prace nad kolejnymi generacjami bravo czy linei konstruktorzy Fiata skupili się właśnie na kluczowym dla marki, popularnym modelu panda. Prace nad nowym modelem zbiegły się jednak w czasie z wybuchem roszczeniowych postaw wśród załóg włoskich zakładów, co z kolei - również pod naciskiem lokalnych władz - poskutkowało ulokowaniem produkcji auta na terenie Włoch (poprzednia generacja pandy wytwarzana była - i wciąż jest - w Polsce). To z kolei sprawiło, że cena nowej pandy nie jest już tak atrakcyjna, jak w przypadku poprzednika, a - na domiar złego - w ofercie dyktującego warunki na Starym Kontynencie Volkswagena pojawił się konkurencyjny (i tańszy od pandy!) model o nazwie up!

Niestety, zła sytuacja na kluczowych europejskich rynkach odbija się również na polskim oddziale Fiata. W zeszłym miesiącu linia produkcyjna zakładu w Tychach zatrzymana została na tydzień. Bogusław Cieślar - rzecznik prasowy Fiat Auto Poland - stwierdził, że szefostwo fabryki analizuje właśnie sytuację, niewykluczone jednak, że jeśli tendencja spadkowa na kluczowych europejskich rynkach się utrzyma, praca w zakładzie stanie się bardziej "elastyczna".

Kilka miesięcy temu, Sergio Marchionne - w przypływie szczerości - stwierdził w jednym z telewizyjnych wywiadów, że z finansowego punktu widzenia dla Fiata byłoby lepiej, gdyby nie posiadał we Włoszech ani jednej fabryki. Włoski producent zarabia obecnie głównie dzięki sprzedaży samochodów Chryslera w Ameryce. Fiat jest obecnie właścicielem ponad 60 proc. akcji amerykańskiego koncernu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama