Jest nadzieja dla silników Diesla. Olej napędowy można zastąpić wodorem
Z jednej strony Unia Europejska dąży do wyeliminowania z ruchu samochodów spalinowych i zastąpienia ich elektrycznymi. Z drugiej - apeluje o oszczędzanie energii elektrycznej... Coś tu się zdecydowanie "nie klei", ale wciąż brakuje odważnych, który skonfrontowaliby ze sobą te fakty i podjęli konkretne działania.
Problem energetyczny jest poważny. Europa w dużej mierze była uzależniona od importu gazu z Rosji. Gdy import ustał okazało się, że po pierwsze, wiele państw nie jest energetycznie samowystarczalnych, a po drugie, wiele - owszem - potrafi wyprodukować wystarczają ilość prądu, ale robią to z gazu do tej pory importowanego z Rosji.
W efekcie wiadomo już, że zimą prądu może brakować, że mogą pojawiać się ograniczenia w dostawach, szczególnie dla zakładów przemysłowych. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby samochody elektryczne w Europie zdążyły się już naprawdę upowszechnić. Zapewne do kryzysu energetycznego doszedłby również transportowy.
Najwolniej (jak się okazuje: na szczęście) idzie wprowadzenie elektrycznego napędu do samochodów ciężarowych. Powód jest prosty - baterie potrzebne do zapewnienia godnego zasięgu ciężarówce są zbyt duże i ciężkie. Można wprowadzić elektryczne śmieciarki, ale już ciągnik siodłowy o napędzie elektrycznym będzie ważył tak dużo, że zauważalnie spadnie masa przewożonego ładunku - zestaw z naczepą nie może bowiem ważyć więcej niż 40 ton. W efekcie elektryczne ciężarówki będą mniej wydajne: więcej czasu będą spędzać na ładowarkach, a towaru wozić będą mniej.
Stąd obecnie rozważa się napędzanie ciężarówek za pomocą silników elektrycznych zasilanych prądem wyprodukowanym w ogniwach paliwowych, które wykorzystują jako paliwo wodór. Ale nie jest to jedyny pomysł.
Naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney zbudowali instalację wodorową, która może zasilać eksploatowane już dziś ciężarówki z silnikami Diesla.
Jak to ma działać? W samochodach nie znajdziemy silników elektrycznych czy ogniw paliwowych. Wodór jest po prostu wtryskiwany i miesza się z olejem napędowym w komorze spalania. Rozwiązanie opracowane przez australijskich naukowców zakłada stosunek wodoru do oleju napędowego na poziomie 9:1, co przełożyłoby się na 85-procentowe ograniczenie emisji CO2.
Co więcej taka instalacja pozytywnie ma wpłynąć również na osiągi jednostki napędowej, co więżą się z 26-procentowej poprawy efektywności termicznej silnika.
Instalacja składa się z dodatkowych zbiorników wodoru oraz instalacji wtryskowej. W silniku zachowuje się dotychczasową instalację paliwową oraz samoczynny sposób działania diesla (bez świec zapłonowych).
Naukowcy z Australii na razie opracowali w pełni funkcjonalną instalację prototypową i teraz będą pracować nad komercjalizacją swojego projektu. Spodziewają, że instalacje mogą trafić do produkcji i sprzedaży za dwa lata.
Warto dodać, że nad podobnymi rozwiązaniami pracuje się również w Europie. Na wrześniowym salonie samochodów użytkowych w Hanowerze pokazano m.in. ciągnik siodłowy Volvo, którego instalację LNG (ciekłego gazu ziemnego) przerobiono na instalację wodorową.
Oczywiście osobną kwestią jest rozwój infrastruktury tankowania wodoru oraz jego produkcja. Wytwarzanie zielonego, przyjaznego dla środowiska wodoru jest bowiem bardzo... energochłonne. Z kolei produkcja szarego wodoru oznacza dużą emisję CO2...
***