GP San Marino: Zwycięstwo i łzy

Zwycięstwo i łzy, radość i smutek mieszały się ze sobą po zakończeniu Grand Prix San Marino - 4. eliminacji Mistrzostw Świata F1.

Michael Schumacher (Ferrari), któremu w niedzielny poranek zmarła matka, wygrał wyścig na Autodomo Enzo e Dino Ferrari w Imola, wyprzedzając Kimi Raikkonena (McLaren) oraz swojego partnera z zespołu Rubensa Barrichello.

Dla "Schumiego" było to 65. zwycięstwo w karierze i dopiero pierwsze w tym sezonie. W klasyfikacji generalnej MŚ kierowców nadal pewnie prowadzi Raikkonen (32 pkt), przed Coulthardem (19) i Michaelem Schumacherem (18).

Schumacher był po wyścigu, czemu trudno się dziwić, w refleksyjnym nastroju. Jedynym jego gestem w stosunku do wiernych tifosi Ferrari była wysoko uniesiona pieść. Niemiec stanął na podium i przyjął trofeum, ale podczas ceremonii nie użyto szampana. Szefowie F1 zwolnili Michaela ze wszystkich obowiązkowych konferencji prasowych, jednak podał on do wiadomości mediów oświadczenie przez rzecznika Sabine Kehm. - Moja matka kochała przebywać na torze. Kochała kiedy jeździliśmy gokartami na starym torze przy domu. Chciałabym zobaczyć nas ścigających się dzisiaj- oświadczył.

Z pewnością był to jeden z najtrudniejszych wyścigów w karierze Michaela Schumachera. Obaj z Ralfem musieli podjąć bardzo trudną decyzję, czy w ogóle wystartować w tej eliminacji. - Niestety tak to już jest, że sportowe sukcesy często przeplatają się z rodzinnymi tragediami i odwrotnie - mówił po wyścigu szef zespołu McLarena Ron Dennis. - Serdecznie gratuluje Michaelowi jego sportowej postawy, wytrwałości i szczerze współczuję mu dzisiejszych przeżyć. Wszyscy musimy przez to przejść i nie raz już przechodziliśmy. Godząc się na całkowite oddanie naszym pasjom i profesjonalnej pracy, zgadzamy się równocześnie na kompletne oddzielenie spraw zawodowych od rodzinnych. Wiem jednak, jak trudne jest to zadanie - powiedział Dennis.

Z opinią Dennisa zgodził się także kolega Michaela z ekipy z Maranello. - Nie wiem czy byłbym w stanie w tych samych okolicznościach ścigać się - stwierdził Barrichello. - On jest wspaniałą osobą i absolutnie zasłużył na zwycięstwo.

Szef McLarena ten dzień z pewnością zaliczy do udanych. Po nie najlepszej sesji kwalifikacyjnej i odległych pozycji na starcie (Kimi Raikkonen był szósty, a David Coulthard dwunasty) obie "srebrne strzały" udanie zakończyły dzisiejszą Grand Prix. Raikkonen dzięki drugiej pozycji na mecie utrzymał bardzo wysokie, 14-punktowe prowadzenie nad najgroźniejszym rywalem, Michaelem Schumacherem. - Bycie na pierwszym miejscu w MŚ wygląda dobrze, ale musimy w następnych wyścigach starać się jeszcze mocniej - ocenił Raikkonen. Drugi, w tym momencie, kierowca teamu z Woking Coulthard zakończył wyścig na piątym miejscu, utrzymując tym samym drugą lokatę w klasyfikacji generalnej kierowców. W rankingu konstruktorów McLaren o 19 oczek wyprzedza zespół Ferrari.

Jednak od przyszłego wyścigu czerwone bolidy mogą się okazać już poza zasięgiem rywali. 4 maja w Hiszpanii zadebiutuje bowiem nowa wersja Ferrari przygotowana specjalnie na 2003 rok. Jeśli tylko nowe pojazdy nie okażą się zanadto usterkowe, to ich przewaga nad resztą stawki może się wyraźnie zarysować. Oczywiście wcale tak być nie musi, czego dowodem może być tegoroczna postawa ekipy Williamsa (od początku sezonu dysponują bolidami generacji 2003).

Wprawdzie "niebiesko-biali" doskonale spisali się na wczorajszej kwalifikacji, podczas której Ralf Schumacher wywalczył drugą pozycję startową, a Juan Pablo Montoya "wykręcił" czwarty rezultat oraz świetnie rozpoczęli dzisiejszy wyścig - Ralf od razu wysunął się na prowadzenie, jednak potem nie najlepsza taktyka trzech pit-stopów, błędy podczas postojów serwisowych oraz słaba jazda obu bolidów przyniosły w rezultacie dorobek zaledwie 7 punktów (Ralf 5, a Montoya 2).

Jak spisywać się będą nowe bolidy Ferrari okaże się dopiero podczas następnej eliminacji w pierwszy weekend maja.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas