"Gang Olsena", czyli krótka historia grupki młodocianych przestępców

Cały szereg niepowodzeń w ciągu kilku ostatnich dni spotkał grupę młodych ludzi, którzy postanowili wejść na przestępczą drogę. Wszystko zaczęło się ponad tydzień temu, kiedy to do 22- letniego mieszkańca Działoszyc przyjechał 19-letni kolega z Krakowa.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Agencja FORUM

Z braku konkretnego zajęcia panowie postanowili dorobić na kradzieży drewnianych palet, których stos zaobserwowali na jednej z posesji w Działoszycach. Jednej nocy mężczyźni wynieśli ok. 20 sztuk palet na pobliską drogę, gdzie je zostawili, ponieważ potworne zmęczenie za bardzo dało im się we znaki. Stamtąd też miał je zabrać umówiony wcześniej kupiec.

Kiedy ten ostatni zobaczył jednak "towar", odmówił jego zakupu, gdyż nie były to palety Euro, które nadają się do handlu. Skoro ten biznes nie wypalił, chłopcy zabezpieczyli się jeszcze w inny sposób. Na terenie posesji, którą okradli z palet, zobaczyli otwartego Fiata z kluczykami w środku. Żaden z nich nie umiał jednak prowadzić auta. Zdecydowali więc, że na razie zabiorą kluczyki, a resztę zorganizują innym razem.

Okazja nadążyła się w ostatni weekend. W nocy z piątku na sobotę przyjechał do nich 20-latek, rodem z powiatu krakowskiego. Ten pomimo tego, że nie miał uprawnień, to jednak umiał kierować samochodem. Stwierdził też, że jest w stanie zorganizować jego sprzedaż.

Tak więc cała trójka tym razem wzięła udział w kradzieży auta. Potem wszyscy pojechali pod Kraków, skąd kierowca udał się do pracy, a dwaj pozostali po zabraniu z auta radia i nieznanego sobie urządzenia pomiarowego dostali się busem do Krakowa, gdzie mieli sprzedać "fanty".

Sprzedaż się jednak nie powiodła i chłopcy z niczym wrócili do Działoszyc. W tym też czasie 22-latek z Działoszyc zorientował się, że zagubił gdzieś swój dowód osobisty. Obawiał się, że mógł on wypaść gdzieś w kradzionym samochodzie. Poprosił więc jego kierowcę, który ukrył samochód w lesie nieopodal swojego miejsca zamieszkania, aby to sprawdził. Kolega mógł to zrobić dopiero po zakończeniu pracy.

Kiedy wrócił do auta na miejscu pojawili się policjanci ze Słomnik, którzy akurat chwilę wcześniej zostali powiadomieni przez dwóch 12-latków o porzuconym w lesie aucie. W ten sposób mundurowi od razu natknęli się na samochód, jednego ze sprawców i dowód osobisty drugiego. Pech chciał, że 20-latek miał też przy sobie porcję substancji odurzającej, którą dość szybko znaleźli mundurowi.

Ten ciąg niepowodzeń szybko doprowadził początkujących przestępców do policyjnego aresztu, a pokrzywdzony kradzieżą mieszkaniec powiatu miechowskiego już w dniu jej zgłoszenia cieszył się z odzyskania auta.

Czynności w tej sprawie nadal trwają, a zatrzymani tłumaczą się ze swoich poczynań przed prokuratorem. Za przestępstwo, którego się dopuścili grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas