Ford nie wydaje aut klientom, bo ktoś źle utylizował śmieci. Czekaj, co?
Producenci samochodów muszą w tym roku pokonywać niezwykłe trudności. Ford do długiej listy przeciwności losu dopisał właśnie problem z utylizacją odpadów u jednego z poddostawców.
Najpierw trzeba było zamknąć fabryki bo pandemia. Później pojawił się problem z dostępnością mikrochipów. Od początku tego roku producenci muszą zmagać się z perturbacjami wywołanymi konfliktem za naszą wschodnią granicą. A teraz Ford musiał opóźnić wydanie dziesiątek tysięcy samochodów, bo nie ma skąd wziąć do nich znaczków.
Amerykańska centrala Forda poinformowała na początku tygodnia, że nie będzie w stanie przekazać dealerom nawet 45 tys. samochodów, bo brakuje w nich części. I zaznaczyła, że tym razem nie chodzi o chipy. Problem dotyczy drogich SUV-ów i pickupów, na czele z modelem F-150 - najpopularniejszym samochodem Ameryki.
Wall Street Journal przyjrzał się tej sprawie bardziej szczegółowo i ustalił, że Fordowi brakuje logotypów i oznaczeń modeli. Fabryka należąca do dostawcy tych elementów z Michigan, została zamknięta na przeszło miesiąc w związku z nieprawidłowym gospodarowaniem odpadami. Sprawa jest poważna, bo jak się okazało, zawiódł system filtracji i do lokalnej oczyszczalni trafiły ścieki zawierające sześciowartościowy chrom. Na szczęście nie trafiły one do okolicznych zbiorników wodnych.
Związki sześciowartościowego chromu są silnie trujące, a wykorzystuje się je chociażby jako pigmenty do produkcji farb wykorzystywanych również przy obróbce tworzyw sztucznych. Niestety związki te rozpuszczają się w wodzie i m.in. w ten sposób mogłyby być wchłaniane do organizmu.
Rzecznik Forda, zapytany przez WSJ potwierdził, że "w przypadku części pojazdów chodzi o brak oznaczeń". Dostawca z Michigan pracuje już pełną parą, jednak miesięczną produkcję zakładu trudno będzie odrobić w kilka dni. Ford będzie sukcesywnie uzupełniał brakujące oznaczenia i wysyłał auta do dealerów, ale klienci muszą uzbroić się w cierpliwość.
Słyszeliśmy już o ograniczaniu wyposażenia, wymienianiu cyfrowych zegarów na analogowe, sprzedaży niekompletnych aut z obietnicą, że brakujące części zostaną dołożone w przyszłości. Bez elektrycznej regulacji fotela, czy topowych reflektorów można jeździć, ale bez znaczka na masce? W żadnym wypadku!
***