Flagi na samochodach. Czy jest to aby legalne?
"Kein Problem" - powie Niemiec. "No problem" - uśmiechnie się Amerykanin. "Niczewo" - wzruszy ramionami Rosjanin. My, Polacy, też lubimy mówić, że "nie ma sprawy", ale w rzeczywistości lubimy doszukiwać się wszędzie problemów. Nawet tam, gdzie najmniej byśmy się ich spodziewali.
Jak widzimy na ulicach, wielu kierowców z okazji Święta Niepodległości jeździ z miniaturowymi flagami narodowymi, mocowanymi do bocznych szyb, z biało-czerwonymi nakładkami na boczne lusterka czy parą "szczęśliwych" sznurowadeł przywiązanych do anteny. Czy jest to aby legalne?
Jak się okazuje, polskie prawo zupełnie nie dostrzega i nie kwalifikuje tego typu zachowań, co należy uznać za poważne niedopatrzenie. W tej sytuacji, aby ukarać mandatem patriotę, trzeba działać nie wprost i sięgnąć po inne przepisy, wywodząc z nich stosowne wnioski. Na myśl przychodzi tu przede wszystkim artykuł 66 Prawa o ruchu drogowym, określający warunki techniczne pojazdów. Przyjrzyjmy mu się bliżej w kontekście rozpatrywanego zagadnienia.
Obawiamy się, że ktoś weźmie poniższe wywody na serio
Otóż, jak stanowi przywołany akt prawny, pojazd "uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego:
1) nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę".
No cóż, trudno wykluczyć, że naciągnięty na lusterko kawałek biało-czerwonej materii nagle się z niego nie zsunie i nie wyląduje na przedniej szybie auta jadącego za samochodem patrioty. Jego kierowca, zaskoczony i przestraszony, może zareagować nerwowo, nagle zahamować lub wykonać inny nieprzemyślany manewr i nieszczęście gotowe.
..."2) nie zakłócało spokoju publicznego przez powodowanie hałasu przekraczającego poziom określony w przepisach szczegółowych"
Cóż, biało-czerwone chorągiewki łopocą na wietrze. Czy odgłosy owego łopotania nie przekraczają dopuszczalnych limitów? Jaki jest związek między liczbą emitowanych decybeli, a wielkością flagi, jej konkretnym umiejscowieniem, prędkością jazdy, siłą i kierunkiem wiatru? To wymagałoby zbadania przez kompetentne instytucje.
..."3) nie powodowało wydzielania szkodliwych substancji w stopniu przekraczającym wielkości określone w przepisach szczegółowych";
No i znowu - gadżety takie wykonane są zazwyczaj z tworzyw sztucznych. Bez badań naukowych nie da się ocenić ich wpływu na środowisko naturalne.
..."4) nie powodowało niszczenia drogi";
Niedbale zamocowana na szybie flaga z plastikowym patykiem może spaść z samochodu i zostać wciśnięta przez koła innych pojazdów.
..."5) zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu";
Takie pojęcia, jak: "dostateczne", "pewne", "wygodne", są trudno definiowalne i niemierzalne, więc podlegają indywidualnej ocenie. Na przykład dokonanej przez policjanta.
No dobrze, już wystarczy tych kpin i ironii, bo jeszcze ktoś weźmie powyższe wywody na serio. Teraz zatem poważnie. Jeżeli chcielibyście takich kierowców - patriotów ścigać i wlepiać im mandaty, to powinniście również karać szefów przedsiębiorstw komunikacji publicznej, którzy z okazji różnych świąt w ten sam sposób ozdabiają miejskie autobusy i tramwaje. A także na przykład... ambasadorów, jeżdżących na oficjalne spotkania limuzynami z flagami swoich państw na maskach.