Drogowy furiat na cel obrał kobiety!

​Do pięciu lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów grozi kierowcy, który - poprzez swoje agresywne zachowanie na drodze - naraził dwie osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz uszkodził ich mienie. W chwili zatrzymania mężczyzna był pijany.

Poinformował o tym kom. Robert Zboiński z policji w Skierniewicach.

Jak wyjaśnił, do zdarzenia doszło w piątek wieczorem na drodze krajowej nr 70. Jadącej w kierunku Warszawy mieszkance Łodzi w pewnym momencie drogę zajechał kierujący Oplem Vivaro, który miał "widoczne problemy z utrzymaniem toru jazdy". Kobieta zasygnalizowała kierowcy sygnałem dźwiękowym niebezpieczne zachowanie. To nie spodobało się mężczyźnie, który zaczął gwałtownie hamować autem i zmuszać ją do uników, i różnego rodzaju niebezpiecznych zachowań.

W konsekwencji takiej jazdy opel zjechał z drogi. Kierująca sądząc, że mogło dojść do wypadku zatrzymała się, aby sprawdzić, czy nic się mężczyźnie nie stało i powiadomić służby. "Na szczęście nie wysiadała ze swojego samochodu, bowiem sprawca gwałtownie ruszył, zajechał jej drogę. Gdy kobieta zaczęła uciekać rozpoczął pościg, podczas którego podjeżdżał bardzo blisko jej auta. Na przystanku, na którym kobieta się zatrzymała, zaczął uderzać swoim autem w tył jej pojazdu. W pewnym momencie agresor wybiegł z samochodu i zaczął kopać, i uderzać w jej pojazd szarpiąc za klamkę" - opowiada Zboiński.

Według niego, mężczyzna przestał atakować, kiedy usłyszał, że kobieta powiadamiała o zdarzeniu policję. "Ale to nie był koniec jego skandalicznego zachowania" - dodał.

Jak poinformował, kierowca opla "upatrzył sobie kolejne auto". Tym razem zaczął gonić Hyundaia i30, którym kierowała mieszkanka powiatu rawskiego podróżująca wraz z dwójką swoich małoletnich dzieci. Mężczyzna podjeżdżał bardzo blisko, na tzw. zderzak. W jednej z zatoczek zaczął uderzać w tył jej auta, doprowadzając do jego przepchnięcia przez całą długość wiaduktu nad trasą ekspresową S8 i wjeździe na rondo. Przerażonej całą sytuacją kobiecie udało się skręcić w zjazd - na stację gazową.

Mężczyzna "nie odpuścił". Na stacji podbiegł do auta, kopał i uderzał je oraz szarpał za klamkę. Na zdarzenie zareagował świadek, doszło do szarpaniny.

Policjanci, którzy dojechali na miejsce, zatrzymali agresywnego kierowcę. Okazał się nim 41-letni mieszkaniec Warszawy. Badanie wykazało, że miał ponad 1,7 promila alkoholu w organizmie.

Usłyszał on zarzuty kierowania w stanie nietrzeźwości, narażenia dwóch osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz uszkodzenia mienia. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności oraz kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów. 

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy