Dostał mandaty w wysokości 6500 zł. A to nie wszystko
Po wejściu w życie 1 stycznia nowego taryfikatora mandatów policja raz po raz informowała o nowych, rekordowych karach nakładanych na kierowców.
Mandaty w wysokości 1500 czy nawet 2500 zł szybko spowszedniały. Trzeba jednak przyznać, że wyczyn jednego z kierowców z Pomorza trudno będzie pobić. Kumulacja spowodowała, że będzie on musiał zapłacić mandat wynoszący 6500 zł. To znacznie więcej niż warte jest auto, który się poruszał.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Łężyce. Policja otrzymała informację, że kierujący Renault Megane zjechał z drogi, uderzył w znak i zatrzymał się w przydrożnym rowie.
Policjanci, którzy udali się na miejsce ustalili, że kierowca Megane nie dostosował prędkości do warunków ruchu, w wyniku czego stracił panowanie nad pojazdem. W efekcie rzeczywiście najpierw zjechał na pobocze, a następnie wjechał do rowu. Nikomu nic się nie stało, uszkodzony został tylko samochód i jeden z drogowskazów.
Jednak podczas sprawdzania trzeźwości 50-letniego kierowcy okazało się, że miał on w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu. Ponadto w trakcie sprawdzania dokumentów, wyszło na jaw, że samochód nie był dopuszczony do ruchu. Od dwóch lat nie miał ważnych badań technicznych, za co już wcześniej został zatrzymany dowód rejestracyjny.
W tej sytuacji policjanci na miejscu ukarali mężczyznę dwoma mandatami za dwa wykroczenia dotyczące spowodowania zdarzenia oraz jazdy samochodem niedopuszczonym do ruchu. Mandaty łącznie wyniosły 6500 zł.
Ponadto kierowca odpowie przed sądem za jazdę pod wpływem alkoholu. Za to grozić mu będą nawet 2 lata więzienia, utrata prawa jazdy przynajmniej na 3 lata, a także grzywna (od 5 do 60 tys.) na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Tymczasem Renault Megane I generacji, którym poruszał się kierowca, w stanie nieuszkodzonym jest warte od 3 do 5 tysięcy zł...
***