Doniósłbyś na pijanego kierowcę? Większość Polaków twierdzi, że...

O wzorowych obywatelach, którzy zabierają pijanym kierowcom kluczyki, informują dość regularnie media lokalne. Przynajmniej kilkanaście przypadków rocznie trafia również na YouTube. Policja nie prowadzi dla tych interwencji odrębnych statystyk, choć od czasu do czasu dzieli się co ciekawszą historią na swojej stronie internetowej.

Jaka byłaby nasza reakcja po zobaczeniu nietrzeźwej osoby, która zamierza prowadzić samochód? Takie pytanie zadano ankietowanym w badaniu przeprowadzonemu w Polsce na zlecenie AlcoSense Laboratories - brytyjskiego producenta alkomatów osobistych. W ankiecie wzięła udział reprezentatywna grupa 1090 rodaków. Co ważne, każdy z nich legitymował się prawem jazdy.

Polacy kontra nietrzeźwi kierowcy

Wynik badania pokazuje, że zdecydowana większość z nas czuje w sobie potrzebę aktywnej interwencji w przypadku, gdy widzimy kogoś, kto siada za kierownicę po pijanemu. Ponad połowa (58,2 proc.) zapytanych deklaruje, że powstrzymałaby taką osobę przed odjazdem i powiadomiłaby o zdarzeniu policję. Kobiety są tu bardziej zdecydowane (63,7 proc.) od mężczyzn (53,6 proc.).

Reklama

Tylko co dziesiąty ankietowany (10,1 proc.) ograniczyłby się wyłącznie do zgłoszenia sytuacji na numer alarmowy. Co wydaje się interesujące, blisko jedna czwarta badanych (23,8 proc.) próbowałaby zatrzymać nietrzeźwego kierowcę, ale bez powiadamiania policji. Pobłażanie, przynajmniej w teorii, nie wchodzi w grę. Jedynie 3,5 proc. osób w badaniu zadeklarowało brak działania.

Co mówi prawo?

Kodeks postępowania karnego nie nakłada na nas obowiązku zatrzymania obywatelskiego. Jeśli widzimy, że ktoś siada za kierownicę będąc nietrzeźwym, możemy, ale nie mamy obowiązku, aktywnie mu w tym przeszkodzić.

Kluczowym warunkiem zgodnego z prawem zatrzymania obywatelskiego jest ujęcie pijanego kierowcy na gorącym uczynku, a więc podczas prowadzenia samochodu. Nie wystarczy samo podejrzenie, że ktoś z kluczykiem w dłoni zamierza wsiąść do auta i odjechać. Jeśli zdecydujemy się interweniować, lepiej zachować zdrowy rozsądek. Pamiętajmy, że osoba będąca pod wpływem alkoholu może się zachowywać agresywnie, a samochód to przecież potężna broń! Próbując wyrwać kluczyki ze stacyjki przez otwarte drzwi czy okno, ryzykujemy zdrowiem i życiem. Należy więc być ostrożnym i przede wszystkim, jak najszybciej skontaktować się z policją.

Możemy również podjąć bezpośredni pościg za samochodem kierowanym przez nietrzeźwego i dokonać zatrzymania. Dopuszczalne jest to jednak tylko w sytuacji, gdy nie znamy tożsamości kierującego i zachodzi podejrzenie, że ten ucieknie. Jeśli wiemy, kto prowadzi samochód i dokąd jedzie, powinniśmy ograniczyć się do przekazania wszystkich szczegółów organom ścigania. Pamiętajmy, że "pościg" nie zwalnia w żadnym stopniu nas z obowiązku ścisłego stosowania się do przepisów Prawa o ruchu drogowym! Gdyby prowadząc takie działania, spowodujemy wypadek, może nas czekać odpowiedzialność karna!

Prawo precyzuje również, że po obywatelskim zatrzymaniu musimy ujętą osobę niezwłocznie oddać w ręce stróżów prawa. To istotne, biorąc pod uwagę, że prawie co czwarty ankietowany w badaniu wolałaby nie informować policji o fakcie powstrzymania nietrzeźwego kierowcy! Takie działanie jest prawnie ryzykowne i może się na nas zemścić. Szczególnie jeśli w trakcie próby zatrzymania zrobi się nieprzyjemnie i dojdzie do szarpaniny lub bójki.

Co z użyciem siły?

W czasie obywatelskiego zatrzymania to nam, a nie sprawcy, przysługuje prawo do obrony koniecznej. Jeśli więc zostaniemy w trakcie interwencji zaatakowani przez pijanego kierowcę, stosowanie przymusu jest dopuszczalne - o ile jest współmierny do sytuacji.

- Większość Polaków deklaruje, że jest gotowa powstrzymać nietrzeźwego kierowcę. Jest to postawa  godna pochwały, jednak pamiętajmy, że zatrzymanie obywatelskie nie jest koniecznością. Pierwszym krokiem zawsze powinien być telefon na numer alarmowy 112. Ruszenie w pościg lub próba zabrania kluczyków nietrzeźwemu kierowcy jest ryzykowne, więc tego typu działanie należy traktować jako ostateczność. - radzi Hunter Abbott, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego z firmy AlcoSense Laboratories.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy