Dobry samochód, fatalny serwis
Trzyletni volkswagen polo 1.4 TDI po przebiegu 75 tys. km to VW jak ze starych, dobrych czasów. Pozytywny obraz psuje niski poziom obsługi w ASO marki.
Po zajęciu miejsca za kierownicą zaskoczenie jest raczej niemiłe. VW bardzo obniżał koszty produkcji, bo użyto najtańszych możliwych plastików, a w desce rozdzielczej mnóstwo jest otworów i zaślepek przycisków. Jednak z drugiej strony po 75 tysiącach wnętrze nie nosi śladów zużycia, choć o auto właściciel zbytnio nie dbał. Bardzo dużo miejsca - praktycznie tyle co w Golfie III. Siedzenia są twarde i nie męczą w trasie. Z tyłu dobrze czują się nawet wysokie osoby. Szyby sterowane elektrycznie wymagały oczywiście dopłaty.
Polo generacji 9N pojawił się na rynku w roku 2001 i od razu zyskał przezwisko "okular" - dokładnie tak samo jak Mercedes klasy E W210, do którego był bardzo podobny w przedniej części nadwozia. Cztery okrągłe reflektory jednak szybko przestały podobać się klientom i w 2006 r. zdecydowano się na face- lifting. Nowy przód i nieznacznie zmieniony tył charakteryzowały generację 9NF, jednak najważniejsze elementy podwozia i wnętrza pozostały bez zmian.
W podstawowych wersjach zarówno benzynowych, jak i wysokoprężnych oferowano silniki trzycylindrowe. Benzynowy 1.2 i diesel 1.4 TDI miały przede wszystkim zbierać punkty w kategorii oszczędności paliwa. Wkrótce jednak okazało się, że "benzyniak" 1.2 pali tyle samo co 1.4, a diesel wprawdzie jest nadzwyczaj oszczędny, ale prasa motoryzacyjna rozpisywała się o jego rzekomo skandalicznie niskiej kulturze pracy.
Przebieg testu
Czerwone Polo opuściło salon sprzedaży z fabrycznym przebiegiem 60 km latem 2007 r. , a jego cena wyniosła odrobinę poniżej 50 tys. zł. Zaczęło się od drobnego zgrzytu: klientka chciała Polo w kolorze żółtym i z silnikiem wysokoprężnym 1.4 TDI dla planowanych przebiegów 100 km dziennie. Salon VW w Warszawie poinformował, że kolor żółty dostępny jest tylko na rynku niemieckim, a zamiast diesla może sprzedać model benzynowy. Po dłuższej wymianie uprzejmości zdecydowano się w końcu sprowadzić diesla, ale czerwonego, na którego trzeba było czekać 16 tygodni.
Już po tysiącu kilometrów od rozpoczęcia użytkowania okazało się, że szeroko opisywana "fatalna kultura pracy" to zwykła powielana przez kolejne media bajka. Samochód pracuje ciszej niż 1.9 TDI, a po 75 tys. km przebiegu we wnętrzu nie czuć nadmiernych wibracji od silnika. W istocie dźwięk silnika jest charakterystyczny, ale nie odbiega wyraźnie in minus od innych małych diesli. Na słowa zdecydowanej krytyki zasługują natomiast zadziwiające oszczędności poczynione przez Volkswagena w dziedzinach, których klient zazwyczaj nie sprawdza przed zakupem. O ile niską jakość plastików w kabinie można jeszcze jakoś zaakceptować, o tyle brak oświetlenia bagażnika zakrawa na kpiny z klientów, zwłaszcza że poprowadzono nawet stosowny przewód, tyle że zakończony zaślepką.
Mało zabawne jest również zastosowanie zbiornika na płyn do spryskiwaczy o pojemności 1,5 litra. W miesiącach zimowych płyn wymagał uzupełniania dwa razy w tygodniu (w trasie, przy mrozie). Początkowo samochód prześladował pech: dwa miesiące po zakupie podczas jazdy ośnieżoną drogą zostało "zaatakowane" przez wymuszającą pierwszeństwo ciężarówkę. Polo wypadło z drogi, co spowodowało uszkodzenia podwozia.
Naprawa w ASO trwała ponad cztery miesiące, a jej wynik był niesatysfakcjonujący - od tego czasu hamulce "biorą" w bardzo mało płynny sposób. Spalanie w cyklu mieszanym kształtowało się na poziomie 5,5 l/100 km. Jest oczywiście wyższe od fabrycznego (VW podaje 4,4 l), ale nadal jazda Polo kosztuje bardzo niewiele. Tylko raz - gdy temperatura o poranku wyniosła -31 st. C, samochód odmówił posłuszeństwa, jednak po doładowaniu akumulatora i lekkim ociepleniu wszystko wróciło do normy.
Warto dodać, że Polo stale tankowano na stacji benzynowej pod supermarketem. Oczywiście samochód był serwisowany wyłącznie w stacji autoryzowanej. Faktury za przeglądy stanowią nadzwyczaj ciekawą lekturę dla wszystkich osób, planujących zakup nowego samochodu. Oto po 30 tys. km podczas podstawowego przeglądu wymieniono pióra wycieraczek (każde za 65 zł) i jedną "wycieraczkę" (wycieraczkę czego?) za 30 zł.
Natomiast za demontaż pióra wycieraczki ASO liczy sobie 41 zł. Podczas przeglądu po 60 tys. km wymieniono żarówki lamp tylnych - okazało się, że oddzielnie policzono demontaż i montaż żarówek i tylnych lamp, co w sumie wyniosło 80 zł. Dość słono jak za wymianę żarówki. Przy okazji żarówek - ich wymiana w przednich reflektorach jest bardzo utrudniona i możliwa praktycznie tylko w warunkach warsztatowych (koszt ok. 80 zł).
Bez awarii
Obyło się właściwie bez usterek. Nie zepsuła się turbosprężarka ani wtryskiwacze, silnik jest w doskonałej kondycji. Raz zapaliła się kontrolka płynu chłodzącego, ale komputer nie zanotował żadnego błędu. Po dolaniu płynu problem zniknął.
Przegląd przy 75 tys. wykazał, że zużyte są tuleje wahaczy, których o dziwo nie było na stanie dużego ASO w Warszawie i czekaliśmy na nie tydzień. Na koniec testu zawieźliśmy jeszcze nasze Polo do nieautoryzowanego, niezależnego warsztatu, aby obejrzał je mechanik starej daty, do którego mamy pełne zaufanie. Wynik: po 75 tysiącach samochód wygląda prawie jak nowy, zabezpieczenie antykorozyjne nałożono poprawnie, nie widać śladów rdzy na nadwoziu, a naprawę zawieszenia w ASO wykonano na wyrost. W sumie Polo zasłużyło na bardzo wysoką ocenę i nigdy nas nie zawiodło.
Podsumowanie
Wynik trzyletniej eksploatacji Polo można podsumować krótko: dobry samochód, fatalny serwis. O ile do pojazdu mamy niewiele zastrzeżeń z wyjątkiem może niskiej jakości wykończenia wnętrza, o tyle za każdym razem odbierając samochód z serwisu mieliśmy wrażenie, że jesteśmy oszukiwani. Dziwne pozycje na fakturach, zawyżone ceny, długi czas oczekiwania nawet na najprostsze części - po okresie gwarancji należy trzymać się jak najdalej od ASO. Obaliliśmy też mit o niskiej kulturze pracy 1.4 TDI. Ten silnik pracuje jak każdy inny diesel. Niskie spalanie i brak usterek składają się na bardzo pozytywny obraz Polo 1.4 TDI. Tekst: Benedykt Szwedler. Zdjęcia: Rafał Andrzejewski
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.
Tekst pochodzi z tygodnika