Dlatego bo uciekał BMW?
Podczas weekendu przetoczyła się przez media sensacyjna wiadomość. Porwano dziecko. I na dodatek prawdopodobnie wywieziono je poza granice naszego kraju. Straszne. Postawiono na nogi pół naszej dzielnej policji. Ba... W pościgu za porywaczem poderwano w powietrze nawet helikopter.
Bandyta uciekał BMW. Widać musiał to być strasznie groźny bandyta. Samochodami tej marki nie jeżdżą przecież przyzwoici ludzie ;))
Blokady na drogach, komunikaty w telewizji i na stronach internetowych... Przestępca (przestępcy) pokazani zostali całej Polsce. Przedstawiono ich z imienia i nazwiska. Opublikowano wizerunki (sic!).
Tymczasem...
Tymczasem sprawa małego Aleksa, choć smutna (współczuję matce, rozumiem ją), to "normalna", rodzinna awantura jakich wiele. Ot ojciec pokłócił się z matką jego dziecka, powiedział pewnie, że od dzisiaj to on będzie się nim zajmował do czego ma przecież prawo i odjechał wraz z nim do Belgii gdzie mieszka. Typowa sprawa dla sądu rodzinnego. Po co w to mieszać policję, helikoptery i media? Dalibóg nie wiem.
Nie wiem także na jakiej podstawie prokuratura zezwoliła na opublikowanie zdjęć domniemanych porywaczy. Aż do wyroku sądu (a często także i po) ukrywa się twarze wszelkiej maści prawdziwych przestępców, morderców, gwałcicieli, i pijanych sprawców tragicznych wypadków. A tu proszę. Cała Polska dowiedziała się, nie tylko, że porywacz jest niski, że jeździ BMW, ale także jak wygląda.
Najrozsądniej w tej tragikomedii zachowała się policja belgijska. Zatrzymała "porywacza", wysłuchała co ma do powiedzenia i puściła wolno.
Tekst pochodzi z bloga Wieśniaka drogowego. Znajdziesz go TUTAJ