Dakar 2020. Kierunek Dżudda!

Niespełna miesiąc przed startem pojazdy z Europy przeszły badanie kontrolne na torze Paul Ricard, a następnie zostały załadowane w Marsylii na statek, by udać się w 10-dniową podróż przez Morze Śródziemne i Czerwone. Statek przewozi 129 motocykli, 13 quadów, 59 samochodów, 36 pojazdów UTV i 45 ciężarówek rajdowych, a ponadto 292 pojazdy serwisowe, w sumie ponad 700 pojazdów, w tym organizatora i mediów.

Rozdział 3 w historii Dakaru rozpoczął się, gdy pojazdy załadowano na statek, który zawiezie je na start rajdu 5 stycznia w mieście Dżudda na wybrzeżu Morza Czerwonego. W minionych latach odbywało się to w porcie Le Havre, skąd pojazdy płynęły przez Atlantyk do Ameryki Południowej specjalistycznym statkiem.

W tym roku jednak uczestnicy przybyli na badanie kontrolne na południe Francji. Spotkali się w miejscu wyjątkowym dla sportu motorowego - na torze Circuit Paul Ricard w Le Castellet, gdzie przed laty ścigały się w Grand Prix Francji takie gwiazdy Formuły 1, jak Jackie Stewart, Niki Lauda czy Alain Prost i gdzie Lewis Hamilton wygrał w ubiegłym roku, gdy po długiej przerwie tor powrócił do kalendarza Formuły 1.

Reklama

Najszczęśliwszym uczestnikiem Dakaru, który powrócił do Le Castellet był lokalny kierowca Christian Lavielle, który w latach 1996 i 1999 wygrał na tym torze wyścig Bol d’Or. Nie tylko dla niego był to wzruszający moment, ale zawodnicy byli skupieni przede wszystkim na swoich obowiązkach, aby pomyślnie przejść odbiór techniczny. W garażach na torze pracowało kilkunastu komisarzy technicznych, którzy sprawdzali zgodność pojazdów z regulaminami. Niektórzy zawodnicy mieli okazję porozmawiać z niecodziennym gościem, bo na torze pojawił się znany trener piłkarski André Villas-Boas, który startował w Dakarze w 2018 roku. W rozmowie z dyrektorem rajdu Davidem Casterą potwierdził, że marzy o powrocie na trasę!

Po zakończeniu badania zawodnicy po raz pierwszy w edycji 2020 wzięli w swoje ręce road book czyli książkę drogową, aby pokonać 80-kilometrową trasę z Le Castellet do portu w Marsylii. Dla niektórych weteranów było to wspomnienie lat 80’ ubiegłego stulecia, gdy uczestnicy stąd właśnie odpływali do Algierii. Tym razem pojazdy poczekały w porcie kilka dni na załadunek na statek Jolly Palladio.

Oprócz pojazdów rajdowych i serwisowych, załadowano także 10 kontenerów z wyposażeniem, ciężarówkami i pojazdami 4x4 organizatora, a także 10 śmigłowców. Operacja załadunku nadzorowana przez członków zespołu organizacyjnego Dakaru trwała 23 godziny, Teraz statek pokonał już Morze Śródziemne i zbliża się do wejścia w Kanał Sueski. Po 10 dniach od opuszczenia Marsylii spodziewany jest w porcie przeznaczenia w Dżuddzie, a uczestnicy rajdu mają ostatnie dni na relaks i wypoczynek.

Przygoda się zaczyna.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy