Czy nietrzeźwy poszkodowany otrzyma odszkodowanie z OC?

"Piłeś? Zapomnij o odszkodowaniu!" - takie rady można znaleźć na forach internetowych. Tymczasem prawda jest zupełnie inna - nietrzeźwy pieszy, a nawet kierowca mogą ubiegać się o odszkodowanie, jeśli w wypadku są poszkodowanymi.

Często można spotkać się z opiniami, że alkohol przekreśla wszelkie możliwe roszczenia z tytułu odszkodowania. I choć promile przewijające się w notatce z wypadku na pewno nie ułatwiają sprawy, to nie oznacza, że poszkodowany nie otrzyma zadośćuczynienia. Jak dochodzić swoich praw? Na co zwrócić uwagę?

Łamanie prawa a odszkodowanie

Jeśli winnym wypadku jest nietrzeźwy kierowca, wówczas sprawa jest prosta - ubezpieczyciel sprawcy wypłaca odszkodowanie, a następnie egzekwuje tę kwotę od kierowcy.

Reklama

Co jednak w sytuacji, gdy to poszkodowany był pijany? To kwestia bardziej skomplikowana i może skończyć się nawet w sądzie. Poza tym, finansowe zadośćuczynienie może być znacznie mniejsze. Należy jednak pamiętać, że stan nietrzeźwości poszkodowanego w chwili wypadku nie pozbawia go prawa do odszkodowania.

Słowo klucz: "przyczynienie się"

Podstawą jest uznanie, że pijany w wypadku nie jest sprawcą, ale poszkodowanym. Gdy tak się stanie, wówczas zapewne pojawi się pojęcie: "przyczynienie się do wypadku". Co to jest? W skrócie - ubezpieczyciel będzie próbował wykazać, że pijany poszkodowany w jakimś stopniu miał wpływ na to, że wypadek się wydarzył lub miał wpływ na obrażenia, jakie odniósł. Ubezpieczyciel "stopień przyczynienia się" wyrazi w procentach, o które następnie będzie chciał pomniejszyć wypłatę odszkodowania.

Dla przykładu - pijany kierowca (lub pieszy) jest poszkodowanym w wypadku, ale ubezpieczyciel uznał, że jego nietrzeźwość spowodowała osłabienie reakcji, co wg ubezpieczyciela przyczyniło się do wypadku w 20 procentach. Poszkodowany miał więc otrzymać z ubezpieczenia 10 tys. zł, ale teraz dostanie 20 proc. mniej, czyli 8 tys. zł.

Należy jednak pamiętać, że to ubezpieczyciel musi wykazać "przyczynienie się", a my wcale nie musimy się z nim zgodzić. Jeśli mamy inne zdanie, możemy jego ustalenia zakwestionować, a w ostateczności skierować sprawę do sądu.

I druga rzecz - samo znajdowanie się w stanie nietrzeźwym automatycznie nie oznacza przyczynienia się do wypadku. Oto przykład:

Kilka lat temu, w Wanatach zderzyły się dwa samochody. Zginęły cztery osoby, przeżył tylko jeden z kierowców, który nie dość, że nie miał prawa jazdy, to jeszcze był pijany. Mimo to sąd w Częstochowie uznał, że nie był ani winnym spowodowania wypadku, ani nawet się do tego nie przyczynił.

Jak do tego doszło? W miejscu do zawracania prawidłowo ustawił się Opel prowadzony właśnie przez pijanego mężczyznę. Nagle z impetem wjechała w niego Toyota, którą prowadził 27-letni mężczyzna. Kierowca Toyoty i trzy pasażerki Opla zginęły na miejscu. Przeżył tylko kierowca Opla, który miał blisko 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

W wyroku uzasadniono jednak, że na miejscu Opla mógł znaleźć się każdy inny pojazd i nietrzeźwość kierowcy nie miała tu żadnego znaczenia.

Kierowca został więc skazany za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym, ale nie za spowodowania lub przyczynienie się do wypadku, a to oznacza, że może ubiegać się o pełne odszkodowania z OC kierowcy Toyoty.

Sytuacja wyglądałby inaczej, gdyby np. pijany kierowca nie miał włączonych świateł, źle ustawił się do zawracania lub wykonał jakikolwiek nieprzewidziany manewr.

Pijany pieszy vs pijany kierowca

W 2006 r. nietrzeźwy pieszy został potrącony przez kierowcę Forda. Obaj byli pijani, do tego kierowca jechał za szybko, a pieszy szedł nieprawidłową stroną jezdni. Kierowca został skazany za popełnienie przestępstwa, a pieszy w sądzie dochodził praw do jak największego odszkodowania.

Jak skończyła się ta sprawa? “Sąd Okręgowy, opierając się na opinii biegłego ustalił, że poszkodowany przyczynił się do zaistnienia skutków wypadku w 50 procentach. [...] Pieszego co prawda nie obowiązuje nakaz trzeźwości, jednak należy podzielić stanowisko Sądu Apelacyjnego o wpływie alkoholu na postrzeganie, koncentrację, a więc na właściwości organizmu będącego pod wpływem alkoholu, mające wpływ na jego zachowanie się na drodze [...]" - napisano w wyroku.

Dalej sąd wymienia grzechy poszkodowanego pieszego, czyli, że szedł niewłaściwą stroną drogi, że do zdarzenia doszło na obszarze niezabudowanym, że zgodnie z prawem pieszy idąc jezdnią ma obowiązek ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.

Z kolei pięć lat temu Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że pijany pieszy, który wtargnął pod samochód, przyczynił się do powstania szkody aż w 70 procentach. A to dlatego, że pijana osoba nie powinna chodzić po drogach publicznych, do tego wypadek spowodowało wtargnięcie, a kierowca robił co mógł, by uniknąć potrącenia.

Podsumowując:

Każde towarzystwo ubezpieczeniowe wnikliwie sprawdzi, czy nietrzeźwy poszkodowany przyczynił się do wypadku. Należy jednak pamiętać, że to ubezpieczyciel musi udowodnić, że zaistniał tzw. związek przyczynowy pomiędzy zaistniałą szkodą a stanem nietrzeźwym. Jeśli mamy inne zdanie niż ubezpieczyciel, możemy się od jego decyzji odwołać, a także skierować sprawę do sądu.


Rankomat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy