Czujnik w zderzaku sprawdzi, czy auto spełnia normę emisji spalin
Oprac.: Paweł Rygas
Służby kontrolują przestrzeganie przepisów dotyczących norm emisji spalin stosując coraz bardziej zaawansowane zdobycze techniki. Testują nawet specjalne czujniki montowane w zderzakach radiowozów.
Lista grzechów firm transportowych jest zdecydowanie dłuższa niż tylko "zachęcanie" kierowców do jazdy "na magnesie" czy naginanie limitów dotyczących przewożonego w zbiornikach paliwa ze wschodu. Jeden z popularniejszych dotyczy np. stosowania "emulatorów" adBlue.
AdBlue znany jest powszechnie właścicielom samochodów osobowych wyposażonych w filtry cząstek stałych. W przypadku "osobówek" technologia SCR (selektywna redukcja katalityczna) rozgościła się zwłaszcza w modelach, których silniki spełniały normę emisji Euro 5.
AdBlue, czyli wodny roztwór mocznika, stanowi element układu oczyszczania spalin z tlenków azotu. Roztwór wstrzykiwany jest do katalizatora SCR (Selective Catalytic Reduction), gdzie pod wpływem temperatury mocznik zamieniany jest w amoniak. Z kolei amoniak reaguje z tlenkami azotu przekształcając je na azot i wodę - substancje nieszkodliwe dla środowiska.
Technologię SCR na masową skalę stosuje się obecnie:
- w autobusach,
- samochodach dostawczych,
- pojazdach ciężarowych.
SCR i adBlue czyli koszmar kierowców. Dlaczego firmy transportowe oszukują na moczniku?
W przypadku firm transportowych powszechnym zjawiskiem jest oszukiwanie systemu selektywnej redukcji katalitycznej za sprawą tzw. emulatorów. Chodzi o to, by wyłączyć lub znacząco ograniczyć dawkowanie mocznika, ale bez szkody dla osiągów pojazdu. Mówiąc wprost - oszukać komputer pokładowy w taki sposób, by sterownik nie przełączał się w tryb awaryjny.
Dlaczego transportowcy decydują się na takie nielegalne działania, mimo że w wielu krajach grożą bardzo wysokie mandaty? Chodzi oczywiście o pieniądze, ale wcale nie te, jakie zostawić trzeba na stacji tankując adBlue.
Nie jest tajemnicą, że układ SCR wymaga dość troskliwej opieki ze strony użytkownika, a w ciężarówkach, które niejednokrotnie przejeżdżają miesięcznie ponad 20 tys. km, jego awarie nie należą do rzadkości.
Problem w tym, że zwłaszcza w nowszych pojazdach, usterka sondy nox czy wtryskiwacza adBlue skutkuje najczęściej włączeniem się trybu awaryjnego. Oznacza to, że samochód traci moc i wymaga pilnej pomocy ze stronu serwisu. W dobie dostaw "just in time", gdy nie można pozwolić sobie na żadne opóźnienia, jeden czy dwa dni nieplanowanego postoju zestawu generują ogromne obciążenia finansowe. Mówiąc wprost - technologia SCR świetnie sprawdza się na papierze, ale w rzeczywistości potrafi przysporzyć przewoźnikowi wielu problemów.
Nowe czujniki na poboczach dróg. Badają czystość spalin
Niestety - zastosowanie emulatora SCR sprawia, że dany pojazd przestaje spełniać deklarowaną przez producenta normę emisji spalin. W przypadku dezaktywacji lub uszkodzenia systemu dozującego adBlue, emisja tlenków azotu z rury wydechowej wielokrotnie przekracza dopuszczalne normy. Nie dziwi więc, że służby pokroju inspekcji drogowej starają się walczyć z patologicznym zjawiskiem. Z pomocą przychodzi im często nowoczesna technika.
Branżowy serwis 40ton.net informował niedawno o sukcesie belgijskiego projektu polegającego na montażu przy drogach specjalnych czujników jakości spalin.
Pilotażowy program trwał w Antwerpii od 2021 roku i wykazał dużą skuteczność innowacyjnego rozwiązania. Rozstawione na poboczach dróg czujniki pozwalały wstępnie wytypować pojazdy, które powinny zostać zatrzymane do szczegółowej kontroli. W toku eksperymentu ustalono, że najlepszymi miejscami do montażu czujników są zjazdy z autostrad i dróg szybkiego ruchu.
Chodzi o to, że zjeżdżając z takiego odcinka jednostka napędowa pracuje najczęściej w optymalnym zakresie temperatur (jest rozgrzana) nie ma więc ryzyka, że układ SCR zmniejszy dozowanie adBlue z uwagi na niską temperaturę. Efektem pilotażowego programu ma być fakt, że do montażu takiego systemu przygotowują się właśnie władze Flandrii.
Czujnik w zderzaku sprawdzi, czy auto spełnia normę emisji spalin
Na inny sposób radzenia sobie z problemem wpadli Duńczycy. Færdselsstyrelsen, czyli lokalny odpowiednik polskiego ITD, już od dwóch lat testuje system bazujący na czujnikach montowanych w zderzakach wykorzystywanych przez służbę pojazdów.
Dzięki takiemu rozwiązaniu duńscy inspektorzy mogą wytypować pojazdy, które powinny zostać poddane szczegółowej kontroli. Wystarczy, że radiowóz zbliży się do jadącej ciężarówki, by zamontowany w zderzaku czujnik mógł wstępnie zweryfikować, czy dany pojazd nie przekracza normy emisji.
Testy potwierdziły, że technologia sprawa się w praktyce. Urządzenia faktycznie wskazywały te pojazdy, w których mógł znajdować się emulator AdBlue lub na przykład niefabrycznie zmodyfikowane oprogramowanie silnika, wpływające na emisję spalin.
Jakie kary za jazdę z emulatorem SCR w Polsce? Kto kontroluje kierowców?
Na obecność urządzeń oszukujących układ selektywnej redukcji katalitycznej szczególnie "uczuleni" są inspektorzy polskiej Inspekcji Transportu Drogowego.
Do wykrywania emulatorów AdBlue w pojazdach ciężarowych, inspektorzy ITD wykorzystują nowoczesne zestawy testerów diagnostycznych
W przypadku stwierdzenia takiej ingerencji, kontrola drogowa kończy się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego i wydaniem bezwzględnego zakazu dalszej jazdy do momentu doprowadzenia układu oczyszczania spalin do stanu zgodnego z przepisami prawa. Oznacza to konieczność demontażu tzw. emulatora i naprawy usterki układu.
Kierowcy pojazdu, w którym zostanie stwierdzony emulator, grozi kara grzywny w postępowaniu mandatowym nawet do 3 000 zł.
***